Drużyna z Dolnego Śląska dwukrotnie mecze w Sopocie z Treflem kończyła po dogrywce. Pierwszy, poniedziałkowy, przegrała 90:92, zaś w środę była minimalnie lepsza 83:81, choć przez większą część spotkania mieli znacznie wyższe prowadzenie. Sopocianie wygrali w środę walkę pod tablicami aż 51:33, ale mieli słabą skuteczność rzutów: za dwa punkty - 40 proc., za trzy - 31 proc.
Wrocławianie zza linii 6,75 m też nie trafiali dobrze (6 z 26), ale mieli 50 proc. skuteczności za dwa punkty, a przede wszystkim lepiej bronili - wymusili aż 20 strat gospodarzy i zdobyli z nich 30 pkt. Bliżej wygranej w normalnym czasie gry był jednak Trefl, który w czwartej kwarcie zdobył 13 punktów z rzędu i prowadził 68:63 na 27 sekund przed końcem tej części.
Do dogrywki dziewięć sekund przed syreną doprowadził Kyle Gibson trafiając za trzy. W dodatkowym czasie gry podopieczni serbskiego trenera Olivera Vidina kontrolowali sytuację na parkiecie i prowadzili od pierwszej do ostatniej akcji.
„Obydwa zespoły prezentowały wyrównany poziom i to było widać na parkiecie w każdym spotkaniu. O zwycięstwie zadecydowała zimna krew i wiara do końca w to, że możemy wygrać, także szalony rzut za trzy punkty Kyle'a. To jest piękno sportu. Cieszymy się, że po takich meczach awansowaliśmy do półfinałów. To, że zagramy w „bańce”, a nie na parkiecie rywala - gdzie zresztą wygraliśmy w sezonie zasadniczym - i u siebie, nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo i tak zabraknie kibiców” - powiedział PAP środkowy Śląska, reprezentant Polski Aleksander Dziewa.
Broniący tytułu zespół z Zielonej Góry, najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, w Stargardzie po raz kolejny nie miał łatwej przeprawy ze Spójnią. Prowadził co prawda 25:14 po 10 minutach, a w drugiej kwarcie nawet 40:24, ale gospodarze odrobili straty i po trzech kwartach wygrywali 60:58.
W zaciętej czwartej odsłonie górą byli gospodarze i podopieczni trenera Żana Tabaka musieli odrabiać straty. Remis 74:74 i dogrywkę dał Zastalowi rzut Amerykanina Krisa Richarda na cztery sekundy przed końcem tej części, a następnie w ostatniej akcji gospodarzy zablokował rzut Kacpra Młynarskiego, mogący dać rywalom zwycięstwo. 32-letni Amerykanin reprezentujący Rumunię, razem z rodakiem Geoffrey’em Groselle'em i Łotyszem Rolandsem Freimanisem, byli liderami zielonogórzan.
W dogrywce obrońca tytułu dyktował warunki. Groselle uzyskał w środę 29 pkt, w tym osiem w dodatkowym czasie gry, Freimanis miał double-double - 21 pkt i 10 zbiórek, a Richard - 21 pkt, siedem zbiórek i cztery asysty. Najlepszym zawodnikiem Spójni, ósmej drużyny po sezonie zasadniczym, był Filip Matczak, wychowanek Zastalu, który uzyskał 17 pkt, miał cztery zbiórki i trzy asysty.
W dwóch innych parach 1/4 finałów wyżej rozstawione drużyny Legii Warszawa i Arged BMSlam Ostrów Wlkp. prowadza 2-1, odpowiednio z Kingiem Szczecin i Pszczółką Start Lublin. W czwartek odbędą się mecze numer cztery w Szczecinie i Lublinie.
Mecz półfinałowe rozgrywane będą, ze względu na bezpieczeństwo koszykarzy w dobie pandemii, w turnieju w „bańce” od 14 kwietnia. PLK zadecydowała, że jej gospodarzem będzie Ostrów Wlkp.
Wyniki ćwierćfinałów:
Trefl Sopot - Śląsk Wrocław 81:83 po dogrywce (13:23, 24:18, 12:17, 19:10, dogr. 13:15).
Stan rywalizacji 3-1 dla Śląska. Awans Wrocławia
Spójnia Stargard - Zastal Enea BC Zielona Góra 80:91 po dogrywce (14:25, 22:19, 24:14, 14:16, dogr. 6:17).
Stan rywalizacji 3-1 dla Zastalu. Awans Zielonej Góry