Kibice Lecha liczyli na więcej

Lech poprzednie rozgrywki zakończył na szczycie tabeli polskiej Ekstraklasy. Zdobycie mistrzowskiego tytułu otworzyło szansę przed "Kolejorzem" na walkę o ligową fazę Ligi Mistrzów. Część fanów ekipy ze stolicy Wielkopolski liczyła, że szefowie klubu tym razem nie będą szczędzić grosza i jeszcze przed pierwszym meczem nowego sezonu odpowiednio wzmocnią zespół.

Reklama

Natomiast druga połowa kibiców była przekonana, że właściciele Lecha na żadne "szaleństwa" się nie zdecydują i jak zwykle skończy się na wielkich oczekiwaniach. W rzeczywistości na razie wychodzi na to, że rację mieli ci drudzy.

Sousa zostaje w Lechu. Przynajmniej na razie

Co prawda Niels Frederiksen może się cieszyć, że w kadrze zespołu cały czas jest Afonso Sousa. Portugalczyk w poprzednim sezonie był najlepszym graczem Lecha i sporo spekulowało się o jego transferze w letnim okienku, ale póki co piłkarz jest do dyspozycji skandynawskiego szkoleniowca. Zainteresowanie Sousą jest, ale Lech nie dostał satysfakcjonującej oferty. Myślę, że jeśli pojawi się ktoś, kto zaproponuje 4-5 mln euro, to 25-latek zmieni klubowe barwy - uważa Kijeski.

Sousa nie jest jedynym piłkarzem, który w letnim okienku może opuścić Bułgarską. Alex Douglas i Joel Pereira wzbudzają zainteresowanie w Turcji. Pewne jest już, że w nowym sezonie w składzie Lecha nie będziemy oglądać Rasmusa Carstensena, Dino Hotica i Maksymiliana Pingota.

Lechowi brakuje skrzydeł

Lech szuka wzmocnień, ale w tej chwili za takie uznać można tylko transfery Mateusza Skrzypczaka i Roberta Gumnego, którzy po latach przerwy wrócili na Bułgarską. To solidni piłkarze, dający spokój Frederiksenowi w obronie.

Gorzej wygląda sytuacja z ofensywą mistrzów Polski. Na miesiąc z gry z powodu kontuzji jest wyłączony Daniel Hakans. Patrik Walemark nie zagrał w ostatnim sparingu, bo podobno jest oszczędzany na ważniejsze mecze, a wiadomo, że ten piłkarz często wypada z gry z powodu urazów i w jego przypadku trzeba dmuchać na zimne. Ali Gholizadeh dopiero dołączył do drużyny i na starcie rozgrywek będzie potrzebował czasu, by dojść do odpowiedniej formy. Gołym okiem widać, że Lech ma poważny problem z obsadą skrzydeł. Ta pozycja potrzebuje solidnych wzmocnień - podkreśla gość "Dziennika Sportowego".

Ishak i Sousa nadal bez zmienników

Reklama

Równie słabo Lech prezentuje się na pozycjach "9" i "10". "Kolejorz" nie ma wartościowych zmienników dla Sousy i Mikaela Ishaka, bo chyba już nikt nie wierzy, że Bryan Fiabema może być alternatywą dla szwedzkiego napastnika. Na papierze na ten moment "jedenastka" Lecha wygląda dobrze. Niestety nie wszyscy piłkarze są w tej chwili zdolni do gry. Jeśli pojawią się kolejne kontuzje, albo kartki lub jeśli ktoś jeszcze zostanie sprzedany, to "kołdra" zrobi się bardzo krótka. Frederiksen praktycznie zostanie bez żadnego pola manewru. Kadra jest wąska, a młodzi zawodnicy, którzy są na ławce rezerwowych nie gwarantują odpowiedniej jakości, by skutecznie walczyć o najwyższe cele w kraju i Europie - zaznacza Kijeski. Lechowi oczywiście życzymy jak najlepiej, ale z powyższego widać, że przy czarnym scenariuszu i braku transferów, to plany "Kolejorza" już na starcie rozgrywek mogą posypać się jak domek z kart.

Jak wygląda Lech na tydzień przed meczem z Legią?

Czy Lech celuje w fazę ligową Ligi Mistrzów? Jakich wzmocnień potrzebuje mistrz Polski? Kto opuści Bułgarską? Nad jakimi transferami pracują szefowie Lecha? Czy Afonso Sousa przedłuży kontrakt z „Kolejorzem”?

Tego wszystkiego dowiesz się oglądając najnowszy odcinek "Dziennika Sportowego". W nim Michał Ignasiewicz rozmawia z Bartoszem Kijeskim (Głos Wielkopolski) o sytuacji w Lechu na tydzień przed pierwszym oficjalnym meczem mistrzów Polski w sezonie 2025/26.