Mecz w Phoenix praktycznie był pozbawiony emocji. Już po pierwszej kwarcie gospodarze wygrywali 48:28. Do końca ich prowadzenie nawet przez moment nie było zagrożone, a trener Monty Williams mógł dać więcej pograć rezerwowym.
Wciąż możemy grać jeszcze lepiej - podkreślił Cameron Johnson, który z 22 punktami był najlepszym strzelcem Suns.
Ekipa z Arizony powoli zbliża się do rekordowej w historii klubu serii zwycięstw z sezonu 2006/07. Wówczas wygrała 17 kolejnych spotkań.
"Słońca" z bilansem 13 zwycięstw i trzech porażek zajmują w tabeli Konferencji Zachodniej drugiej miejsce. Prowadzą koszykarze Golden State Warriors (15-3). Minionej nocy "Wojownicy", również bez większych problemów, wygrali u siebie z Toronto Raptors 119:104.
Gospodarzom w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziła słabsza dyspozycja Stephena Curry'ego. Słynny strzelec trafił tylko dwa z dziesięciu rzutów z gry. Błyszczeli za to Jordan Poole i Andrew Wiggins, którzy zdobyli, odpowiednio, 33 i 32 pkt. Łącznie trafili 14 z 19 rzutów za trzy.
Teraz rywale nie mogą się skupiać na pilnowaniu tylko Stephena, a właśnie tak było w poprzednim sezonie - powiedział trener Warriors Steve Kerr.
W niedzielę po raz drugi w swojej karierze z parkietu usunięty został LeBron James. Gwiazdor Los Angeles Lakers w trakcie walki o zbiórkę uderzył w twarz Isaiah Stewarta powodując krwawienie. Środkowy Detroit Pistons również został wykluczony z gry, bo po zdarzeniu przed odwetem dwukrotnie musieli go powstrzymywać koledzy z drużyny.
Sytuacja miała miejsce na początku trzeciej kwarty i wówczas Lakers przegrywali różnicą 12 punktów. Strata Jamesa podziała na nich mobilizująco, bo ostatecznie goście wygrali 121:116.
Każdy dał z siebie więcej, kiedy wykluczono LeBrona - powiedział skrzydłowy "Jeziorowców" Anthony Davies.
Davies błyszczał w każdym aspekcie gry. Na swoim koncie zapisał 30 pkt, 10 zbiórek, sześć asyst, pięć bloków i cztery przechwyty. Russell Westbrook dołożył 26 pkt, 10 asyst i dziewięć zbiórek.