Po raz piąty tradycyjną konfrontację ekip Wschodu i Zachodu zastąpiło spotkanie, w którym zawodników do poszczególnych drużyn, bez ograniczeń terytorialnych, dobierali ich kapitanowie, czyli koszykarze, którzy otrzymali najwięcej wskazań w głosowaniu kibiców.

Reklama

Po raz trzeci natomiast inaczej niż w tradycyjnym spotkaniu wyłaniano jego triumfatora. Każda z trzech pierwszych kwart była oddzielnym "meczem", którego zwycięzca przeznaczał pieniądze na wybrany cel charytatywny. Przed czwartą zsumowano rezultat z trzech rozegranych i dalej spotkanie toczyło się bez limitu czasu. Aby wygrać należało osiągnąć dorobek prowadzącej ekipy powiększony o 24 punkty.

Zespół LeBrona wygrał pierwszą kwartę 47:45, drugą drużyna Duranta 49:46, a w trzeciej padł remis 45:45. Przed ostatnią prowadziła więc ekipa Duranta 139:138, a zwycięstwo w całym spotkaniu dawało osiągnięcie 163 punktów (139 + 24). Zespół LeBrona już przed spotkaniem uchodził za faworyta, bo tak jak rok temu kontuzja wykluczyła z gry kapitana rywali Duranta. Po trzech kwartach głównie indywidualnych popisów, dopiero w czwartej można było dostrzec odrobinę zaangażowania w obronę.

Reklama

LeBron James po raz piąty był kapitanem jednej z drużyn Meczu Gwiazd i zawsze to jego ekipa cieszyła się ze zwycięstwa. To właśnie gwiazdor Los Angeles Lakers zdobył w niedzielę ostatnie punkty.

Nagroda dla najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) Meczu Gwiazd od poprzedniej edycji nosi imię tragicznie zmarłego w styczniu 2020 roku Kobe'ego Bryanta. Tym razem zdobył ją Stephen Curry. Słynny strzelec Golden State Warriors zapisał na swoim koncie aż 50 punktów. Trafił 16 razy za trzy punkty, co jest nowym rekordem Meczu Gwiazd. W historii tych spotkań więcej punktów od niego uzyskał tylko Anthony Davis - 52 w 2017 roku.

Curry to trzykrotny mistrz NBA z Warriors, dwa razy zdobywał nagrodę MVP sezonu zasadniczego, w Meczu Gwiazd wystąpił po raz ósmy, ale nigdy wcześniej tak w nim nie błyszczał. W trzeciej kwarcie trafiał niemal z każdej pozycji, nawet prawie z połowy boiska.

Obi Toppin królem wsadów

Reklama

Dzień wcześniej odbyły się tradycyjne konkursy poprzedzające Mecz Gwiazd. Obi Toppin popisał się najefektowniejszymi wsadami, Karl-Anthony Towns najcelniej rzucał za trzy punkty, a trzyosobowy Team Cavs triumfował w rywalizacji zręcznościowej.

Gospodarzem przyszłorocznego Meczu Gwiazd będzie Salt Lake City.