Biało-czerwoni, którzy w rankingu FIBA plasują się na 11. miejscu, w czwartek będą odpoczywać i przygotowywać się do dwóch kluczowych, piątkowych meczów w grupie - z mistrzem olimpijskim Łotwą oraz Chinami. Wszystkie zespoły z tej grupy walczyły na igrzyskach w Tokio.
W spotkaniu z Japonią po słabszym początku Polacy przejęli inicjatywę i zyskiwali coraz większą przewagę. Punkt na wagę zwycięstwa (gra się 10 minut lub do uzyskania 21 pkt) uzyskał Przemysław Zamojski. W zespole biało-czerwonych po sześć punktów zdobyli Zamojski, Łukasz Diduszko i Szymon Rduch.
Drugi mecz z Holandią od początku toczył się po myśli rywali, który byli także lepsi od biało-czerwonych podczas igrzysk w Tokio (22:20). Polakom zdobywanie punktów przychodziło w Antwerpii bardzo trudno.
W całym meczu podopieczni trenera Piotra Renkiela nie trafili żadnego rzutu z dystansu (za dwa punkty), w przeciwieństwie do rywali. Po akcjach Jessey'a Voorna właśnie z linii oznaczającej podwójną zdobycz punktową Holandia prowadziła 9:3 w połowie meczu, 12:4 oraz 17:7 w końcówce.
Polacy startowali już pięć razy w MŚ i w dwóch ostatnich edycjach, przed pandemią, zajęli wysokie lokaty - w 2019 r. wywalczyli brąz, a w rok wcześniej zajęli czwarte miejsce. Brązowy medal przywieźli także z czempionatu Europy w 2021 r.