Grizzlies zwyciężyli, mimo że w ich składzie zabrakło z powodu kontuzji najskuteczniejszego w tym sezonie Ja Moranta, a także chorego lidera pod względem liczby zbiórek Stevena Adamsa. Także Brandon Clarke opuścił cztery ostatnie mecze, nękany urazem biodra.

Reklama

Najlepiej wśród gospodarzy punktował Desmond Bane - 24 pkt i dziewięć asyst. Kolejne 21 pkt i sześć asyst dołożył Tyus Jones.

Trzeba być gotowym, kiedy wywołają cię do składu. Gotowym na swoją szansę. Nie ma wymówek, trzeba robić swoje - skomentował zastępujący Moranta Jones.

Dla Jazz najwięcej punktów zdobyli Lauri Markkanen - 21 i Kelly Olynyk - 19. Obaj mieli też po osiem zbiórek.

Grizzlies (26 zwycięstw, 13 porażek) są na drugim miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej i będą faworytami poniedziałkowego starcia ze Spurs, którzy zajmują przedostatnią pozycję (13-27).

W innym niedzielnym meczu zwycięstwo odniósł również wicelider Konferencji Wschodniej - ekipa Brooklyn Nets. Nowojorczycy pokonali na wyjeździe Miami Heat 102:101 i była to ich 14. wygrana w 15 ostatnich spotkaniach.

Najwięcej punktów dla zwycięzców uzyska Kyrie Irving - 29, ale bohaterem został Royce O'Neale, który na trzy sekundy przed końcową syreną zebrał piłkę po niecelnym rzucie Irvinga i przesądził o wygranej swojego zespołu.

Reklama

Złą wiadomością dla gości była kontuzji ich lidera Kevina Duranta, który musiał zakończyć udział w meczu pod koniec trzeciej kwarty, kiedy został uderzony w kolano przez koszykarza rywali Jimmy'ego Butlera.

Z kolei w starciu Detroit Pistons z Philadelphia 76ers (111:123) triple-double popisał się koszykarz gości James Harden: miał 20 punktów i po 11 zbiórek i asyst.

Kiedy gra w taki sposób, to tak jakbyśmy mieli punktującego dla nas Magica Johnsona. Kiedy utrzymuje takie tempo, zdobywa punkty, zalicza asysty, zespołowi idzie naprawdę dobrze - skomentował trener 76ers Doc Rivers.

Przez całą karierę Harden zdobył już ponad 24 tysiące punktów. W NBA przed nim tę granicę przekroczyło 26 koszykarzy.