W niedzielny wieczór przydała się kosztująca 12 mln złotych klimatyzacja w katowickim Spodku. Gorąco było na parkiecie i na trybunach. Kibice słoweńscy mieli przewagę liczebną, jednak Grecy - wspierani solidnymi bębnami - potrafili ich przekrzyczeć.

Zaczęło się od pięciu kolejnych punktów Greków, szybko jednak Słowenia odrobiła straty a nawet prowadziła 13:9. W końcówce pierwszej kwarty po raz pierwszy w tym spotkaniu "błysnął" potężnie zbudowany grecki center Sofoklis Schortsanitis, zapewniając swojej drużynie przewagę 16:13.

Reklama

Od tego momentu Grecy przeważali. W 13. minucie zwiększyli różnicę do 10 punktów (23:13) i wydawało się, że marzenia Słowenii o pierwszym w historii medalu ME oddalają się bezpowrotnie. Grecy grali swobodniej, popełniali mniej błędów, a próby rzutów za trzy punkty w wykonaniu słoweńskich koszykarzy były nieskuteczne.

Na początku trzeciej kwarty sytuacja się nieco zmieniła. Słowenia odrabiała straty. Najciekawiej zrobiło się w samej końcówce spotkania. Grający twardo w obronie Słoweńcy zatrzymali kilka razy Schortsanitisa, spudłował z rzutów wolnych rozgrywający Greków Vasileios Spanoulis a na 9 sekund przed ostatnią syreną z dystansu trafił Jaka Lakovic i przewaga Greków stopniała do punktu. Okazało się jednak, że to wystarczyło do zdobycia brązowego medalu.

Grecja - Słowenia 57:56 (16:13, 15:11, 11:13, 15:19)

Grecja: Sofoklis Schortsanitis 23, Ioannis Bourousis 9, Nikolaos Zsis 6, Antonios Fotsis 5, Nick Kalathes 4, Georgios Printezis 4, Vasileios Spanoulis 3, Efstratios Perperogglou 3.

Słowenia: Jaka Lakovic 16, Erazem Lorbek 12, Uros Slokar 9, Bostijan Nachbar 9, Samo Udrih 5, Primoz Brezec 4, Jaka Klobucar 1, Goran Jagodnik 0, Domen Lorbek 0, Jurica Golemac 0.