"Wszyscy oczekują ode mnie tylko zwycięstw, a to jest bardzo trudne. Chciałabym wziąć time-out i przez rok odpocząć. Ale to nie znaczy, że zerwę ze sportem. Myślę o starcie w igrzyskach olimpijskich w Londynie (2012) i mistrzostwach świata w Moskwie (2013). Po prostu czuję się bardzo zmęczona, zwłaszcza psychicznie" - oświadczyła na oficjalnej stronie rosyjskiej federacji lekkoatletycznej.

Reklama

27-letnia zawodniczka podkreśliła, że musi koniecznie odpocząć. Nie chce ciągle wyjaśniać, dlaczego nie zwyciężyła, dlaczego tak nisko skoczyła, kiedy znowu poprawi rekord świata (na stadionie 5,06, w hali 5,00).

"Mam już dość wstydu i tłumaczenia się przed wszystkimi z moich niepowodzeń, dlaczego nie wygrałam i nie zdobyłam złotego medalu" - zaznaczyła.

Jak przyznała, w Dausze nie czuła się źle. Aby nie powtórzyć błędu z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Berlinie, kiedy to przeliczyła się z możliwościami, zaczynając konkurs od wysokości 4,75, w niedzielę wystartowała od niższej - 4,60.

Zachęcona powodzeniem po zaliczeniu jej za pierwszym podejściem, zrobiła sobie przerwę do czasu, aż podniesiono poprzeczkę na 4,75. I tu zakończyła udział w konkursie. Pozostało jej tym razem oglądać rywalki - rodaczkę Swietłanę Fieofanową i Fiabianę Murer. Obie pokonały po 4,80, ale Brazylijka skoczyła w pierwszej próbie i to ona słuchała hymnu swego kraju.

"Będę rozmawiać z moim trenerem i pomyślę, co robić dalej" - kończy tym swą wypowiedź Isinbajewa.

Rosyjski dziennik "Sport-Express" przypomniał, że po niepowodzeniu w Berlinie, niedługo potem, bo zaledwie tydzień, "caryca tyczki" wynikiem 5,06 ustanowiła w Zurychu rekord świata. Tegoroczny sezon halowy rozpoczęła obiecująco, skacząc 7 lutego w Moskwie 4,85. Ale w Dausze, już w kwalifikacjach widać było, że "coś niedobrego dzieje się z Jeleną". Dopiero w trzeciej próbie zaliczyła 4,55.

Reklama

Jeśli Isinbajewa zdecyduje się na roczny urlop, to nie weźmie udziału w mistrzostwach Europy w Barcelonie (27 lipca - 1 sierpnia) oraz w Diamentowej Lidze - cyklu prestiżowych mityngów IAAF.

Zdaniem lekkoatletycznych ekspertów utytułowana zawodniczka, która 27 razy poprawiała rekordy świata (na stadionie i w hali), stanęła przed trudnym problemem, przede wszystkim z uwagi na różne kontrakty z firmami. Najważniejszą jest jednak umowa z Diamentową Ligą, na podstawie której użyczyła swojej twarzy w kampanii reklamowej, tak jak kilka innych gwiazd, m.in. rekordzista świata na 100 i 200 m Usain Bolt.