"Lekarze rozkładają ręce, nie wiedzą, co mi dolega. Trenuję tylko dzięki środkom przeciwbólowym. Obrona brązowego medalu na mistrzostwach świata wydaje się dziś nierealna" - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Plawgo.
Ból uniemożliwia Plawdze trenowanie, nie ma mowy o ćwiczeniu techniki, każdy płtek to droga przez mękę. A przecież w tej konkurencji najważniejszy jest właśnie właściciwy rytm. W opinii ekspertów kontuzja przewlekła kontuzja stopy zablokowała karierę wielkiego polskiego talentu.
"Z tą stopą miałem już tyle problemów, że teraz chce zebrać opinie kilku lekarzy. Na razie nie myślę o tym, że mógłbym nie pojechać do Berlina na sierpniowe mistrzostwa świata. Łykam tabletki i ćwiczę, nie mam prawie żadnych zaległości. Ale kiedy biegnę, zupełnie nie czuję stopy, nie potrafię odbić się przed płotkiem" - tłumaczy Plawgo.
Rekordzista Polski to prawdziwy pechowiec. Tuż przed halowymi mistrzostwami świata, które odbyły się w marcu w Rzymie, poślizgnął się na lodzie i doznał kontuzji łokcia. Uraz wykluczył go wtedy z imprezy, a liczył na zdobycie złotego medalu.