Gdy decydowałam się na pisanie tych codziennych relacji dla DZIENNIKA to zastanawiałam się, jak to będzie, gdy nie będzie optymistycznego zakończenia. Radość łatwo opisać, gratulacje, uściski, toasty. Czy będę umiała opisać smutek i rozczarowanie? Czy ktoś będzie chciał to czytać? Pisząc te słowa, oglądam w telewizji dekorację mojej konkurencji, żywy dowód na to, że nie osiągnęłam tego, co chciałam. Wylałam wieczorem i w nocy sporo łez, jednak myślałam, że będzie gorzej, że w internecie wyczytam wiele słów krytyki. Okazało się jednak, że otrzymałam ogromne wsparcie w postaci maili, SMS-ów i wpisów na mojej stronie. Relacje mediów, bardzo obiektywne, poprawiły mój nastrój.

Bezpośrednio po konkursie przesiedziałam z dr. Grzegorzem Biegańskim prawie dwie godziny na kontroli antydopingowej. Badaniom musiała się poddać pierwsza piątka z mojej konkurencji. Gdy wszystkie znalazłyśmy się tam, usłyszałam wiele ciepłych słów od Jeleny Isinbajewej i Swietłany Fieofanowej. Obie sprawiały wrażenie, jakby brakowało im mojej osoby na podium. To było miłe, w moim smutku. Czekając na badanie, miałam dużo czasu na rozmyślania o tym, co się wydarzyło. Często powtarzała się myśl, że to najlepsze z moich czterech już czwartych miejsc na imprezach mistrzowskich. Dobry wynik, taki sam jak wicemistrzyni, sprawia, że nie czuję się tą czwartą. Wspominałam październikową operację stawu skokowego, po której bałam się, że nie wrócę już do sportu. Jakie to było trudne, najlepiej wie mój najbliższy. A jednak jestem świetnie przygotowana do sezonu. Mój trener Sławek Kaliniczenko potrafił trafić w ten moment z formą.

Jeszcze słowo, bo słyszałam już nieraz głosy o mojej słabej psychice. Chyba się to nie potwierdziło, bo walczyłam, wytrzymałam psychiczne trzeci skok na 4,70 i udało mi się skoczyć po tym jeszcze wyżej. Psychika była, zabrakło szczęścia i już. Jesteście przesądni? Mój numer startowy 751 sumuje się w 13. W eliminacjach miałam kolejny numer 13 do skakania. To wszystko bzdury, w które wierzy wielu sportowców. Ale już jest nowy dzień. Zamierzam wykorzystać dobrą formę w czekających mnie jeszcze bardzo ważnych startach w tym sezonie, w mityngu Golden League w Zurychu i rewanżu za mistrzostwa świata, czyli World Athletics Final w Stuttgarcie.

Następne mistrzostwa w 2009 roku będą w Berlinie, tak blisko mojego kochanego Szczecina. Jestem pełna nadziei, że po 3., 4., 2. i 4. miejscu przyjdzie czas na pierwsze. Dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzyli i mi kibicowali.





Reklama