9 czerwca w Oslo Bukowiecki poprawił nieoficjalny rekord świata juniorów kulą o wadze 7,26 kg. W Diamentowej Ligi uzyskał odległość 21,14.

Reklama

Mam świadomość, że to jest ogromny wynik, ale na pewno na tym nie spocznę. Już w hali czwarte miejsce wśród seniorów na świecie z perspektywy czasu uważam za sukces, ale dalej jestem wściekły na siebie za to, co zrobiłem w Portland. Spaliłem próbę, która dawała mi srebrny medal mistrzostw świata, ale myślę, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i jakbym tam zdobył srebrny medal, to teraz by się gorzej toczyło - ocenił Bukowiecki.

Mistrz świata juniorów w tak dużej imprezie jak igrzyska jeszcze nie startował. Ale miał już przedsmak, ponieważ brał udział w młodzieżowej olimpiadzie.

"Wydaje mi się, że tam to wszystko wyglądało tak samo. To jest fajna impreza dla młodych zawodników, którzy później będą walczyć o miejsca w kadrze na igrzyska, by zobaczyć jak to jest. Naprawdę mi się podobało. Jeśli to jest podobna atmosfera i podobnie to wszystko wygląda, to odnajdę się w Rio bez problemu - zapewnił.

Jednym z głównych kandydatów do podium jest Amerykanin Joe Kovacs.

On jest bardzo mocny, co było widać już w zeszłym roku, gdzie pchnął ponad 22,50 m. Teraz troszeczkę słabsze jak na niego rozpoczęcie sezonu, ale już wraca do siebie. Zresztą słyszałem, jak byłem z nim kilka dni w marcu w Chula Vista, że jest bardzo mocny i szykuje się na rekord świata - powiedział Bukowiecki.

On sam, mimo że ma dopiero 19 lat, bez kompleksów jedzie do Rio de Janeiro. Cel postawił sobie jeden - olimpijskie złoto.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeśli tam już pojadę to chciałbym wejść do szerokiego finału. Jak będę w +12+, to chciałbym znaleźć się w ósemce. A potem w trójce. A jak już będę w czołówce to, na pewno chciałbym wskoczyć na pierwsze miejsce. Jadę z nastawieniem, że wygram, bo jeśli bym miał inne, to byłbym głupi. Polecę do Rio, żeby wygrać i myślę, że każdy powinien mieć takie podejście - podkreślił.

W Brazylii wystąpi także dwukrotny mistrz olimpijski Tomasz Majewski (AZS AWF Warszawa), który po tym sezonie zakończy karierę.

Czy jest możliwe polskie podium? Myślę, że to będzie bardzo trudne, bo mocni są Amerykanie, Nowozelandczyk Tom Walsh. Ale jakaś szansa zawsze jest. Super by było, żeby chociaż jeden z nas był na podium, a najlepiej, żebym był to ja - podsumował Bukowiecki.