Doświadczony zawodnik WKS Śląska Wrocław został po raz kolejny wybrany przez kolegów i koleżanki z reprezentacji kapitanem. Wcześniej tę funkcję w kadrze pełnili w ostatnich latach m.in. Tomasz Majewski i Marcin Lewandowski, ale też... Małachowski.

Wydaje mi się, że kapitanem powinna być Anita Włodarczyk, bo to ona ma największe osiągnięcia - mówił jeszcze przed wyborem reprezentantów Polski Małachowski. "Młodym zawodnikom mogę tylko powiedzieć, żeby się nie denerwowali. Im więcej jest luzu - tym osiągane wyniki są lepsze - ocenił.

Z Berlina polski dyskobol ma bardzo dobre wspomnienia. W 2009 roku zdobył na Stadionie Olimpijskim w tym mieście wicemistrzostwo świata. W piątej kolejce ustanowił wówczas rekord Polski - 69,15 i prowadził. W szóstej przerzucił go jednak reprezentant gospodarzy Robert Harting (69,43), z którym rywalizuje przez całą karierę. "Nie mam trochę szczęścia do tego, żeby być tym +złotym+, ale mogę być drugim" - nieco żartobliwie ocenił swojej dotychczasowe dokonania dwukrotny wicemistrz olimpijski i mistrz świata z 2015 roku z Pekinu.

Reklama

Chciałbym na pewno rzucić podczas mistrzostw Europy tak daleko, jak wtedy. Nie jestem chyba jednak na taki rezultat przygotowany. Gdyby on wyszedł, to będzie dla mnie duże zaskoczenie. Od 2009 roku startowałem tutaj bodaj 8 razy, więc znam ten stadion doskonale. Może się okazać, że na medal będzie potrzeba rzutu znacznie ponad 67 metrów. Na rezultat w granicach 67 m jestem gotowy - tylko nie mogę +trafić+. Wiem, że to dziwnie brzmi, bo przecież robię to od wielu lat, ale taka jest rzeczywistość w tym sezonie. Oddałem po prostu zbyt małą liczbę rzutów. Jeżeli jednak +trafię+, to może być ciekawie. Chciałbym zdobyć jakikolwiek medal dla Polski, bo o to w tych zawodach chodzi - wskazał Małachowski.

Reklama

Jako potencjalnych kandydatów do wygrania berlińskiego czempionatu wymienił Litwina Andriusa Gudziusa, Szweda Daniela Stahla oraz Niemca Christopha Hartinga, których uważa za młodych i niezwykle zdolnych zawodników. Tegoroczny najlepszy wynik Polaka - 65,78 jest dopiero 12. w Europie.

35-letni lekkoatleta chce zakończyć swoją sportową karierę w 2020 roku, podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Tam celuje w złoty medal, którego na igrzyskach jeszcze nie udało mu się zdobyć. Zarówno poprzedni, jak i ten sezon z założenia miały być nieco luźniejsze, żeby nie +zajechać+ eksploatowanego przez lata organizmu. Od wielu miesięcy dyskobol zmaga się z mniej lub bardziej poważnymi problemami z plecami, biodrem czy kolanem.

Małachowski dodał, że ma "słabą" silną wolę i gdy teściowa przynosi dobre jedzenie, to nie może odmówić - bez względu na dietę. W Berlinie karierę zakończy przed własną publicznością odwieczny rywal Małachowskiego - Robert Harting.

Pewna era się kończy. On będzie podczas ME bardzo groźny, bo na pewno będzie chciał się pożegnać z kibicami w wielkim stylu. Kiedyś był inny i dla niego sport był wszystkim. Ja zawsze wiedziałem, że trzeba umieć nie tylko wygrywać, ale i przegrywać. Raz się źle zachował, ale nie traktuję go w kategoriach wielkiego rywala. Czasami po zawodach pójdziemy razem na piwko czy kolację i pogadamy. Szkoda, że kończy karierę, bo to fajny facet - powiedział Małachowski.

Oceniając możliwości całej reprezentacji Małachowski stwierdził, że chciałby powtórzenia sukcesu z Amsterdamu, gdzie dwa lata temu Polacy zwyciężyli w klasyfikacji medalowej ME.

Wiem, że po mistrzostwach świata w piłce nożnej wszyscy kibice są lekko zniesmaczeni i żądni sukcesu. Mam nadzieję, że wystąpimy tutaj dużo lepiej niż koledzy piłkarze, a w niedzielę wszystko będzie już rozstrzygnięte i będziemy się cieszyli z sukcesu - zakończył Małachowski.

Eliminacje rzutu dyskiem, w których wystąpią Małachowski i drugi reprezentant Polski Robert Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki) odbędą się we wtorek 7 sierpnia przed południem. Finał odbędzie się dzień później.