Sprinterzy mieli przygotowywać się do olimpiady na obiekcie AWF w Gdańsku. Tyle, że się... nie dało. "Tartan był w fatalnym stanie. Zeszła wierzchnia warstwa, a drzewa wybrzuszyły go korzeniami tak, że pojawiły się garby. Można się zabić" - mówi trener Osik serwisowi gazeta.pl.

Reklama

Polacy muszą więc przygotowywać się na bieżni w Sopocie. Dojeżdżają tam taksówkami. "15 złotych w jedną stronę" - opowiada szkoleniowiec. Dlaczego nie mogą mieszkać w Sopocie? Bo jest tam bieżnia, ale nie ma warunków mieszkaniowych i odnowy.

Dlaczego nasi sportowcy przygotowują się do olimpiady w skandalicznych warunkach? Polski Związek Lekkiej Atletyki nie ma pieniędzy i dlatego sprinterzy nie pojechali na zgrupowanie do Hiszpanii. "To prawda, brakuje pieniędzy" - przyznaje Jerzy Sudoł, szef wyszkolenia PZLA. Związek zaproponował co prawda sprinterom obóz w Spale, ale kiedy tworzono plany przygotowań, nie było jeszcze wiadomo, czy bieżnia w tamtym ośrodku będzie gotowa na czas. "A trzeba było zarezerwować bilety lotnicze na zawody w Londynie i Sztokholmie. Samoloty startują z Gdańska, nie zdołalibyśmy zmienić rezerwacji..." - kończy trener Osik.