Spór prawny wokół reprezentantki RPA trwa od kilku lat. Dotyczy zmiany w przepisach World Athletics, które nakazują farmakologiczne obniżenie poziomu testosteronu u zawodniczek z zaburzeniami rozwoju płci (DSD), startujących na dystansach od 400 m do jednej mili (1609 m).
Nowa regulacja, zaskarżana przez adwokatów Semenyi, obowiązuje od 8 maja 2019 roku. Według badań, biegaczki dotknięte DSD mają wyższy poziom hormonu niż wynosi średnia dla kobiet, co skutkuje większą masą mięśniową i wyższym poziomem hemoglobiny.
Obniżenie poziomu hormonu możliwe jest poprzez przyjmowanie leków lub zabieg chirurgiczny. Zawodniczka nie zamierza stosować żadnej z tych metod i uważa, że powinna mieć prawo do rywalizacji bez ingerowania w organizm.
"Pozwiemy World Athletics do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wciąż mamy nadzieję, że World Athletics dostrzeże swój błąd i zrezygnuje z restrykcyjnych przepisów, które uniemożliwiają Semenyi udział w zawodach" - napisał w oświadczeniu prawnik trzykrotnej mistrzyni świata Greg Nott.
Semenya odwoływała się już do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie oraz szwajcarskiego Trybunału Federalnego (SFT), ale obie sprawy przegrała. World Athletics skutecznie broni się argumentem, że celem tych przepisów jest zapewnienie jednakowych warunków rywalizacji wszystkim zawodniczkom.
Federacja lekkoatletyczna RPA zapewniła, że Semenya wciąż jest w składzie na przyszłoroczne igrzyska w Tokio, choć na razie nie wiadomo, w jakich konkurencjach wystartuje. W ostatnich miesiącach próbowała swoich sił także na 200 m, a ten dystans nie podlega kontrowersyjnym zapisom.