Mahuczich jako jedyna pokonała wysokość 1,98 m. Próbowała też atakować 2,03, ale bez powodzenia. 19-letnia Weerman ustanowiła rekord Holandii - 1,96. Natomiast Tabasznyk uzyskała rezultat 1,94.
Tabasznyk w mix-zonie długo nie mogła dojść do siebie. Zanim odpowiedziała na pytania, musiało minąć kilka chwil. Nic dziwnego - patrząc na jej historię. W Stambule osiągnęła największy sukces w sportowej karierze, a kilka miesięcy temu przeżyła największy osobisty dramat.
W ataku rakietowym, który przeprowadzili Rosjanie, zginęła jej mama. Jej ośmioletni bratanek wcześniej stracił w czasie wojny płuco.
"Bardzo ważne było dla mnie, aby pokazać, że nasza Ukraina jest żywa, że nasi obywatele są bardzo mocni. Naprawdę trudno nas zabić podczas tej wojny - w jakimkolwiek wymiarze" - podkreśliła brązowa medalistka.
Przyznała, że po zabiciu przez Rosjan jej mamy i ranieniu bratanka chciała wstąpić do armii i chwycić za broń.
Chciałam wtedy zabić wszystkich Rosjan. Nie mogłam im wybaczyć tego, co stało się temu małemu chłopcu. Mama była w Charkowie i pomagała bratu i całej rodzinie. Została zabita przez rosyjską rakietę - wskazała Tabasznyk.
Swój brązowy medal zadedykowała całej Ukrainie.
Ze Stambułu Tomasz Więcławski