Nieskuteczna gra w ataku w kluczowych momentach meczu była główną przyczyną porażki ze "Sborną" w pojedynku inaugurującym rywalizację w turnieju w Astrachaniu. Jeszcze trzy minuty przed końcem po udanym rzucie Karoliny Kudłacz-Gloc, która pojawiła się na boisku po przerwie spowodowanej kontuzją szczęki, Polki prowadziły 25:24. Potem do siatki trafiały już tylko rywalki.
Nerwowo było po obu stronach, mnożyły się niewykorzystane sytuacje, proste błędy. Stres związany z wagą spotkania dawał się we znaki wszystkim.
Początek nie był zbyt udany dla biało-czerwonych - przegrywały 0:3, ale wzięły się do roboty od szóstej minuty. Pięć minut później po udanej kontrze Agnieszki Koceli doprowadziły do remisu (4:4), a w 14. min wyszły na prowadzenie po skutecznym karnym Kudłacz-Gloc. Po tej bramce podopieczne trenera Kima Rasmussena ponownie zanotowały chwilę przestoju i ponownie straciły trzy gole z rzędu.
Ambitnie grające Polki odrobiły straty w ostatnich dziesięciu minutach przed przerwą. Pomagały im w tym zdenerwowane rywalki, które m.in. przestrzeliły karnego. W tym fragmencie gry kilka udanych interwencji zanotowała Anna Wysokińska. Po efektownych akcjach 20-letniej Moniki Kobylińskiej oraz Marty Gęgi i Patrycji Kulwińskiej drużyny do szatni schodziły przy remisie 11:11.
Druga połowa to ciągłe wahanie nastrojów. Zaraz po przerwie kolejny raz Rosjankom udało się rzucić trzy bramki z rzędu i objąć prowadzenie 14:12. Polki odpowiedziały tym samym i wygrywały 15:14. "Sborna" znów się sprężyła, ale tym razem zaliczyła cztery trafienia z rzędu.
W dalszym ciągu obie drużyny grały nerwowo i marnowały dogodne sytuacje. W całym meczu na pięć karnych Polki wykorzystały tylko dwa. W dodatku przegrały kilka pojedynków sam na sam z bramkarką gospodarzy.
Ostatni zryw polskiego zespołu nastąpił około 50. minuty. Dzięki dobrej postawie całej ekipy, odrobiły straty, znów wygrywały 23:22 i do 58. minuty gra toczyła się gol za gol. W końcówce spotkania przyjezdne zaliczyły zbyt wiele błędów w ataku i właściwie tylko na własne życzenie przegrały. Co prawda w bramce znakomicie spisywała się Weronika Gawlik, ale jej koleżanki nie potrafiły tego wykorzystać. M.in. Karolina Siódmiak przestrzeliła karnego, Agnieszka Jochymek trafiła w poprzeczkę, a Monika Stachowska przegrała pojedynek sam na sam z bramkarką stojąc na siódmym metrze.
Do turnieju olimpijskiego awansują dwa najlepsze zespoły. W sobotę Polki czeka "mecz o wszystko" ze Szwecją (godz. 14. czasu polskiego). Jeśli przegrają, to kończący zmagania pojedynek z Meksykiem w niedzielę będzie już tylko formalnością. Gdy wygrają, o kolejności w tabeli zadecyduje także niedzielne spotkanie "Sbornej" z ekipą "Trzech Koron".
Rosja - Polska 27:25 (11:11).
Polska: Weronika Gawlik, Anna Wysokińska - Monika Kobylińska 5, Patrycja Kulwińska 4, Karolina Siódmiak 3, Agnieszka Kocela 2, Karolina Kudłacz-Gloc 2, Małgorzata Stasiak 2, Agnieszka Jochymek 2, Karolina Zalewska 2, Monika Stachowska 1, Katarzyna Kołodziejska 1, Marta Gęga 1, Aleksandra Zych, Kinga Achruk, Joanna Drabik.
Rosja: Anna Siedojkina, Tatiana Jerochina, Wiktoria Kalinina – Anna Wiachiriewa 7, Daria Dmitriewa 4, Olga Akopian 3, Ludmiła Postnowa 3, Anna Sen 2, Władlena Bobrownikowa 2, Irina Bliznowa 2, Jekaterina Ilina 2, Polina Gorszkowa 1,Jekaterina Mariennikowa 1, Jelena Sliwinska, Maja Pietrowa, Jekaterina Atkowa.
Widzów 5000.
Sędziowali: Bon-ok Koo i Seok Lee (Korea Południowa).