Mieszkańcom Europy wrestling kojarzy się z wielkimi mężczyznami w śmiesznych strojach, którzy w ringu udają, że ze sobą walczą. I tu Amerykanie oburzą się i głośno zaprotestują, słysząc, że coś jest udawane. Oni wolą używać określenia "reżyserowane". Co to konkretnie oznacza?
W zakładach bukmacherskich wyniku walk nie obstawimy, bo wszystko jest ustalone jeszcze zanim zawodnicy pojawią się na arenie walki. Decyzje o tym, kto wygra, kto przegra i w jaki sposób, zapadają w gabinetach "bookerów". Ustalają oni też charakter każdego wrestlera, czyli dzielą ich na "złych" i "dobrych". Sam pojedynek toczy się według zaplanowanego scenariusza. Choć większość tego, co dzieje się w ringu, jest symulowane, to ból i kontuzje często nie są fikcją, a krew jest prawdziwa. To bardzo ważny element każdej walki. Najczęściej jednak to zawodnicy w trakcie pojedynku niepostrzeżenie sami robią sobie czymś ostrym nacięcia na czole, by "uwiarygodnić" swojej popisy i dodać im dramaturgii.
Częstym określeniem używanym w stosunku do wrestlingu jest "wolna amerykanka", ale wbrew nazwie ma ona swoje zasady. Uderzać wolno tylko otwartą dłonią, kopanie dozwolone jest tylko podeszwą. Oczywiście w trakcie pojedynków te zasady często są ignorowane, jednak sędzia nigdy nikogo za to nie dyskwalifikuje, bo wszystkie "brudne" chwyty i ciosy są zapisane w scenariuszu walki. W praktyce zasady są naruszane, gdy sędzia nie widzi, dlatego często arbiter "przypadkowo" jest nokautowany - dopiero wtedy w ringu faktycznie zaczyna panować "wolna amerykanka".
Swój epizod w wrestlingu zaliczył również obecny prezydent Stanów Zjednoczonych. Amerykański przywódca w przeszłości często pojawiał się na galach federacji WWE. W 2007 roku, podczas prestiżowej gali WrestleMania 23, Trump pośrednio wziął nawet udział w... walce z szefem organizacji Vincem McMahonem. Obaj panowie wystawili swoich przedstawicieli, a sami krążyli wokół ringu. Nie obyło się jednak bez wielkiego show, którego Trump był głównym aktorem. Biznesmen najpierw udawał, że obija McMahona, a potem... ogolił go na łyso!
W późniejszych latach Trump jeszcze kilka razy pojawiał się na galach i uczestniczył w nich wedle zaplanowanego scenariusza. Został nawet prezesem federacji WWE. W 2013 roku wprowadzono go do "hali sław" organizacji, doceniając jego wkład w promocję wrestlingu.
Sam prezydent wrócił do tych czasów, zamieszczając na swoim koncie na Twitterze przeróbkę wideo z 2007 roku - tyle że "bity" wówczas przez niego Vinc McMahon zamiast twarzy ma logo telewizji CNN.