Największy od dawna transfer Lecha Poznań zbiegł się w czasie z gigantyczną transakcją z udziałem jego sponsora. Wiosną w Kolejorzu zagra reprezentant Białorusi Sergiej Kriwec, a Amica sprzedała swoje fabryki Samsungowi za ponad 200 mln złotych.

Reklama

O kłopotach finansowych Lecha mówiło się od kilku miesięcy. Latem zamiast wzmacniać zespół właściciele osłabili go, sprzedając najlepszego piłkarza – Rafała Murawskiego. Klub stracił też na braku awansu do Ligi Europy. Porażka z FC Brugge oznaczała kilka milionów euro straty. O swoje pieniądze upominał się były trener Kolejorza Franciszek Smuda, który ukarał Lecha, organizując zgrupowanie kadry w Grodzisku Wielkopolskim, a nie jak wcześniej ustalano we Wronkach. Tu też Lech stracił podobnie, jak na opóźnieniach w rozbudowie stadionu. Zamiast planowanego powrotu na Bułgarską w listopadzie Kolejorz całą rundę rozgrywał na niewielkim obiekcie we Wronkach.

Te problemy zbiegły się ze światowym kryzysem ekonomicznym, w efekcie którego Amica znalazła się w olbrzymich tarapatach finansowych. To wszystko jest już jednak historią. Właściciel klubu Jacek Rutkowski po cichu szukał partnera, któremu mógłby sprzedać Amikę. Znalazł go w dalekiej Azji. Samsung Electronics – jeden ze światowych liderów w elektronice – kupił wczoraj fabrykę we Wronkach z liniami montażowymi lodówek i pralek. Zapłacił za nią 76 mln dolarów. Rutkowski zostawił sobie fabrykę w Poznaniu. Połowę zarobionej kwoty przeznaczy na spłatę zadłużenia. Resztę będzie mógł zainwestować w swój ukochany klub. Być może w Kolejorza zainwestują też Koreańczycy i Lech wiosną zagra w takich samych koszulkach, jak Chelsea Londyn – niebieskich z napisem Samsung na piersiach.

Pierwszego zimowego transferu Lech dokonał kilka godzin po transakcji z Samsungiem. Białorusin Sergiej Kriwiec pomyślnie przeszedł testy medyczne i podpisał w Poznaniu kontrakt do czerwca 2013 roku. Kolejorz interesował się tym zawodnikiem od kilku miesięcy. Poprzedni klub Kriwca BATE Borysow był sensacją poprzednich rozgrywek Ligi Mistrzów. Mistrzowie Białorusi zagrali w niej z najsilniejszymi klubami kontynentu – Realem Madryt, Juventusem Turyn i Zenitem St. Petersburg. BATE pozostawiło po sobie dobre wrażenie. Kriwiec także – strzelił nawet gola Juventusowi. W tym roku Białorusini nie powtórzyli swojego wyczynu. Do Champions League nie weszli, ale za to dobrze radzą sobie w Lidze Europy. Gdzie w ostatniej serii spotkań pokonali na wyjeździe Everton. Jednym z najlepszych piłkarzy na boisku był w Liverpoolu Kriwec. Mimo wygranej BATE odpadło jednak z rozgrywek. W swojej grupie zajęło trzecie miejsce za Benfiką Lizbona i Evertonem, ale przed AEK Ateny.

Reklama

Lech po rundzie jesiennej zajmuje trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy. Największym rozczarowaniem tego sezonu był rozgrywający Semir Stilić. Bośniak dostał zgodę na poszukiwanie nowego klubu – kosztuje 2 mln euro. Kriwiec ma być jego następcą. Białorusin w ostatnim sezonie grał znakomicie. Zdobył z BATE mistrzostwo, w 26 spotkaniach strzelił 14 goli i zaliczył dziewięć asyst.

- Bardzo chciałem wyjechać na Zachód – przyznał nowy pomocnik Lecha. – Od dłuższego czasu byłem zainteresowany przejściem do Lecha. Słyszałem o tym klubie wiele dobrego. Wiem, że ma świetną publiczność. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie awansujemy do europejskich pucharów – mówił Kriwiec, który w Lechu dostał koszulkę z numerem 10 – tym samym, z jakim występował w BATE. Nieoficjalnie wiadomo, że Kriwiec kosztował 300 tysięcy euro.

Lech chciał kupić także innego piłkarza z Borysowa – napastnika Witalija Rodionowa. Białorusin ma jednak oferty z Bundesligi i zrezygnował z transferu do Polski. Z Lechem nie dogadał się także Piast Gliwice w sprawie transferu Kamila Glika. Kolejnymi piłkarzami, którymi interesuje się Lech, są zawodnicy Ruchu Chorzów – Artur Sobiech i Maciej Sadlok. Klub zrezygnował natomiast z Tomasza Jodłowca z Polonii Warszawa.

– 1,5 milona euro za tego piłkarza jest dla nas nie do przyjęcia. W przyszłości chcemy penetrować rynek Białoruski, ale może z mniej znanych klubów, bo ci z BATE do najtańszych nie należą. Kolejne wzmocnienia na pewno jeszcze będą – zapowiedział dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk.