Man Utd zawsze mieli w swoim składzie piłkarza, który na Old Trafford ma status "talizmanu", przynoszącego drużynie szczęście. Obecnie kibice za takiego gracza uważają Wayne’a Rooneya. Wcześniej taką rolę pełnili Roy Keane, Eric Cantona i właśnie Robson, który przez 12 lat był kapitanem Czerwonych Diabłów. Podobną rolę pełnił też w reprezentacji Anglii, w której w latach 1980-1991 zagrał aż 90 spotkań. Nic więc dziwnego, że media na Wyspach cały czas interesują się, jak Robson radzi sobie w nowej pracy na drugim końcu kuli ziemskiej.

Reklama

Wprawdzie głównym zadaniem zatrudnionego we wrześniu Robsona jest awans do finałów mistrzostw świata w 2014 roku, ale na początek chciałby pokazać się pracodawcom z jak najlepszej strony. Tajlandczycy bardzo chcieliby wygrać turniej o Puchar Króla, który w tym roku rozgrywany jest po raz 40. Do tej pory gospodarzom ta sztuka udała się wprawdzie aż 13 razy, ale nigdy w pokonanym polu nie zostawili dwóch zespołów z Europy. Zwykle jeśli już jakaś drużyna ze Starego Kontynentu fatygowała się do Azji, to łatwo wygrywała. Tak było np. rok temu, kiedy reprezentacja Danii, grająca tak jak i teraz bez piłkarzy z klubów zagranicznych łatwo poradziła sobie z Tajlandią, Libanem i KRLD.

To właśnie Duńczycy, którzy ograli nas w niedzielę 3:1, są zdaniem Robsona najgroźniejszymi rywalami jego zespołu do triumfu w turnieju.

"Widziałem drugą połowę meczu Polska-Dania. Skandynawowie pokazali, że są faworytami tego turnieju. Polacy wyglądali słabo. Najbardziej ich defensywa, która grała bardzo przeciętnie. Jeśli nasi pomocnicy będą dobrze podawać, to mamy szansę coś strzelić" - powiedział Robson.

Selekcjoner Tajlandczyków nie będzie mógł skorzystać z czołowego strzelca Teeratepa Winothaia, który z powodu dwóch żółtych kartek musiał opuścić boisko w meczu z Singapurem (zespół Robsona wygrał 1:0 po golu Sutee Suksomkita z rzutu wolnego).

"Sprawdzę innego z moich napastników. Strata Teeratepa nie jest dla nas jakoś szczególnie dotkliwa. Mam w głowie inne opcje ustawienia drużyny" - przyznał Robson.

Franciszek Smuda też jest zmuszony zmienić skład. W dzisiejszym meczu na pewno nie zagra Dawid Nowak, któremu zszedł paznokieć z palca u nogi. Selekcjoner chce też zmienić skład obrony i zapowiada, że na pewno da szansę gry dostanie defensor Piasta Gliwice - Kamil Glik. W bramce niepewnego Mariusza Pawełka zastąpi Sebastian Przyrowski. W końcu szansę gry w pierwszym składzie ma dostać także wiślak Patryk Małecki.

Reklama

Na pewno nie jesteśmy faworytem tego meczu, bo my przyjechaliśmy tu młodziutkim zespołem – zastrzega Smuda. "Poza tym jesteśmy dopiero na początku przygotowań do sezonu i gramy tu niemalże z marszu" - mówił selekcjoner.

Organizatorzy Pucharu Króla zdobyli się na piękny gest. Postanowili, że część zysku ze spotkania Tajlandia-Polska zostanie przekazane na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi w Haiti.