Latem Real wydał ponad 250 milionów euro na nowych piłkarzy, a celem był dziesiąty w historii Puchar Europy (ostatni raz zdobyli to trofeum w 2002 roku). I właśnie kosztowne transfery są dzisiaj błędem, który najczęściej wypominają "galaktycznemu" Realowi dziennikarze.
"Nie trzeba kupować tytułów, trzeba je wywalczyć. Kiedy piłka jest w grze, futbolowy biznes w stylu Hollywood przestaje się liczyć. W sporcie wszystko jest możliwe, ale nie dla tych, którzy traktują boisko jak finansową giełdę" - napisał dziennik "El Pais".
Real prowadził w środę 1:0 do 75. minuty po golu Cristiano Ronaldo, ale wówczas wyrównującą bramkę zdobył Bośniak Miralem Pjanic. Gospodarze już po raz szósty z rzędu nie zdołali awansować do ćwierćfinału LM.
"El Mundo" porównuje katastrofę w Realu do sytuacji, w której Dolinę Królów nawiedziłoby trzęsienie ziemi.
"Teraz piłkarze z Madrytu będą patrzeć z boku na rozgrywki, które stworzyły legendę Realu. To dla nich cierpienie, ale jednocześnie okazja do skruchy i pokuty" - dodaje "El Mundo".
Z kolei konserwatywny dziennik "ABC" przypomina, że fatalna passa Realu w Lidze Mistrzów trwa od kilku sezonów. "Sześć galaktycznych klęsk. Ponad 250 milionów euro spłynęło do ścieku" - ironizuje "ABC".
Jednym z największych winowajców klęski, zdaniem hiszpańskich mediów, jest prezydent Realu Florentino Perez. "Zaprzepaścił szansę powrotu swojego klubu na szczyt. Nawet zdobycie mistrzostwa kraju nie pomoże zmazać plamy po takim skandalu" - napisano w dzienniku "El Periodico".