Helikopter latał nad murawą ponad pół godziny. Wynajęła go stacja TVN. Hałasująca maszyna zdenerwowała trenera Beenhakkera, bo - jak twierdził - psuła mu zajęcia.
"Poprosiłem znajomego Austriaka, żeby pojechał do domu po bazookę. Przyjechał, pokazał sprzęt i helikopter wreszcie odleciał" - wyjaśnił później de Zeeuw, menedżer reprezentacji, dziennikarzom.
Dopiero kiedy helikopter odleciał Beenhakker odetchnął z ulgą i wrócił do zajęć z drużyną.