Jeśli przyjdzie strzelać karnego w meczu z Niemcami to znów pan spróbuje?

A co, jak tak często pudłuję z "jedenastek", że mam się zrażać tym jak źle strzeliłem wyszło w meczu z Danią? W Korei nie strzeliłem, w meczu ze Stanami Zjednoczonymi, ale kiedy to było? Sześć lat temu. Ludzie, musicie się mnie czepiać? Dajcie już spokój. Będzie nowy mecz, a może tym razem coś strzelę.

Reklama

Niewykorzystane rzuty karne mogą świadczyć o zbyt dużym stresie...

Dla mnie jest taki sam stres jak podchodzę to karnego w meczu towarzyskim, o punkty, w reprezentacji, czy meczu ligi greckiej. Nigdy nie ma takiej sytuacji, że lekceważę karnego. Nieważne czy mecz jest przy wielkiej publiczności czy przy mniejszej. Poziom adrenaliny mam zawsze ten sam. Pytanie, czy nie zbyt duży, jest zasadne, ale wydaje mi się, że jednak raczej nie. Karne są specyficzne, nikt przecież nie powie, ze bramkarz popełnił błąd, bo nie obronił karnego. To zawodnik strzelający jest pod większą presją, bo po prostu musi strzelić. No i czasami się nie udaje. W meczu z Danią popełniłem błąd. Nie pierwszy, nie ostatni, było minęło.

Reklama

Wyobraźmy sobie taką sytuację: jest 90. minuta meczu z Niemcami. Remis i rzut karny dla Polski. Kto będzie strzelać?

Pogadam z Ebim Smolarkiem, zapytam czy mi pozwoli wziąć piłkę. Znam go dobrze, wiem jak podejść, pewnie się zgodzi. A tak poważnie, to najlepszym lekarstwem na przełamanie jest właśnie ponowna próba w najbliższym spotkaniu. No chyba, że uznam, że mój stres jest tak duży, że nie dam rady. Złapię się za kolano i sprawdzę czy mi się noga trzęsie.

Zostało już tylko kilka dni do meczu z Niemcami, a wy wszyscy sprawiacie wrażenie bardzo swobodnych i wesołych. Zupełnie inaczej było przed pierwszym meczem podczas mistrzostw świata.

Reklama

To bardzo pozytywny sygnał, naprawdę czujemy się dobrze. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik, mam bardzo dobre przeczucia. Dawno tak nie było. Chyba bez cienia przesady mogę powiedzieć, że forma drużyny rośnie.

Porówna pan to zgrupowanie do tego przed mundialem?

Mogę mówić o sobie. Wtedy byłem zestresowany, nie czułem się pewnie. Teraz nie jestem skrępowany, mam niezbędny luz. W ogóle nie myślę o rywalach tylko o naszej drużynie.

Jak wam się podoba w Bad Waltersdorf?

Fajnie jest, halikopter nam krąży nad głowami, nie można spać, ale nie narzekam. Media nawet w powietrzu to teraz normalne, mistrzostwa Europy się zbliżają, musi się przecież coś dziać.

Mecz z Niemcami. To jest coś co wyzwala dodatkową energię?

Germany pan mówi? Oj, to będzie ostro. Pewnie, że jest jakiś dodatkowy podtekst. Przegraliśmy przecież z nimi na mundialu w ostatniej minucie. Zawsze będą jakieś porównania, analizy, próby traktowania tego meczu jak rewanż, choć to przecież zupełnie inne mistrzostwa - Europy, a nie świata. Przypominam jednak, że Euro to nie jeden mecz, ale turniej, lepiej myśleć globalnie. Można jeden mecz przegrać i wyjść z grupy. Ale OK, poddajmy się temu. Niech to będzie rewanż. Zrewanżujmy się Niemcom. Niech kibice w nas uwierzą.

Kwestie narodowościowe mają teraz jakieś znaczenie?

Wiemy o tych wszystkich reklamach, prowokacjach, podtekstach, ale mnie osobiście to nie interesuje. Sport to nie jest polityka. Ot, spotkają się dwie drużyny z dwóch sąsiadujacych krajów.

Ostatnie traningi wskazują na to, że znów pan może zagrać jako najbardziej wysunięty napastnik.

Wiecie jak to my być? Powiem wam. Totalna karuzela. Wszyscy muszą się zmieniać na swoich pozycjach. Rywal nie zorientuje się o co chodzi. Taki futbol totalny, nowoczesność, prawdziwa Europa. Co ja gadam, prawdziwie światowa piłka. Żartuję oczywiście. Po prostu nie mogę zdradzać szczegółów taktycznych.

Trener Beenhakker powiedział o panu, że jest new born, jak nowo narodzony...

Trener też jest od tego, zeby wam coś ciekawego powiedzieć, trochę podkręcił, żebyscie mieli o czym pisać. Ale wie pan co? Mnóstwo ludzi podchodzi do mnie i mówi: "Żuraw, ale schudłeś". Stanąłem na wagę i okazało sie, że nic mi nie ubyło. Może rzeczywiście teraz jestem po prostu trochę inny, nowo narodzony?