"Często zadaje sobie takie pytanie: co bym robił w życiu, gdyby nie było futbolu? I wiecie co? Chyba bym umarł z nudów. Piłka jest dla mnie wszystkim" – mówił w 2007 roku w wywiadzie dla UEFA prezes BATE Anatoli Kapski. Białoruski futbol zawdzięcza temu człowiekowi bardzo wiele. To właśnie Kapski stworzył w Borisowie akademię piłkarską na wzór słynnej szkółki Ajaksu Amsterdam. "Wychowałem wiele talentów, jak choćby Alexander Hleb z Barcelony i Witalji Kutuzow, który grał do niedawna w Serie A" – chwali się prezes.
Ponad rok temu Kapski zatrudnił na stanowisku trenera BATE Wiktora Goncharenkę. Był to ryzykowny krok – Białorusin liczył sobie wtedy tylko... 30 lat, poza tym nie prowadził żadnej drużyny seniorskiej. Spisał się jednak doskonale – wygrał ligę z przewagą dwunastu punktów nad drugim w tabeli zespołem FK Homel. Tuż po tym sukcesie zapowiedział, że wywalczy ze swoim klubem awans do Ligi Mistrzów. Nikt nie brał jednak tych słów na poważnie. Bo jakim cudem klub z biednego państewka miałby podjąć rywalizację z możnymi tego świata? "To proste: może nie posiadamy wielkich pieniędzy, ale mamy dobrych zawodników" – tłumaczył pełen zapału Goncharenka, wygadany niczym Czesław Michniewicz i doskonały taktycznie, jak Maciej Skorża. Jak widać, miał rację.
"To najzdolniejszy trener młodego pokolenia w naszym kraju. Jest kwestią czasu, kiedy obejmie kadrę. W BATE odnalazł się znakomicie, bo wcześniej przez wiele lat grał w tym klubie jako obrońca" – mówi DZIENNIKOWI dziennikarz gazety „Panorama Sportowa”. Nie chce jednak podać swojego nazwiska. Podobnie jak pracowniczka BATE, z którą rozmawiamy o zespole. "Nasz klub rozgrywa mecze na stadionie liczącym 5,5 tysiąca widzów. To za mały obiekt na Ligę Mistrzów. Dlatego spotkania w tych rozgrywkach będziemy rozgrywali w Mińsku, na stadionie Dynama. Ile będą kosztowały wejściówki? Nie wiem, na ligę cena za bilet wynosiła dwa dolary, teraz pewnie będzie nieco wyższa" – tłumaczy pracowniczka BATE.
Gdy pytamy o budżet klubu, pospiesznie się żegna. Nie chce powiedzieć za dużo, by nie mieć problemów. Udało nam się jednak ustalić, że roczny budżet BATE to dwa miliony euro, a więc tyle samo, co ma... Odra Wodzisław. Klub z Białorusi nawet nie ma co porównywać się z bogatymi zespołami z Ukrainy czy Rosji. Co więcej, jest najbiedniejszą drużyną, jaka kiedykolwiek awansowała do Ligi Mistrzów! W tej sytuacji trudno oczekiwać, by BATE Borysow jakoś specjalnie namieszało w rozgrywkach grupowych. Owszem, Białorusini mogą wygrać jeden czy dwa mecze, ale to raczej wszystko, na co będzie ich stać. "Sześć punktów i trzecie miejsce w grupie, dające awans do Pucharu UEFA, to nasz plan minimum" – opowiada Gienadji Blizniuk. 28-letni napastnik to największa gwiazda klubu – trzykrotny mistrz Białorusi, a także jeden z niewielu reprezentantów kraju grających w BATE. Poza nim liderami zespołu są snajper Witalji Rodinow (ze względu na styl gry porównywany do Andrija Arszawina), Siergiej Vieremko (wybrany bramkarzem roku 2007 na Białorusi) i obrońca Andrij Hagus, kiedyś reprezentant Rosji do lat 21.