Wicemistrz olimpijski z Barcelony Arkadiusz Onyszko wyjechał do Danii w 1998 roku. Damian miał wtedy ledwie pięć lat. Dwie trzecie swojego życia spędził więc w Skandynawii. Po duńsku mówi płynniej niż po polsku. Ale mimo to, że z Danią łączy go wiele, chce grać tylko dla naszego kraju. "Tutejsi działacze powoływali mnie na konsultacje reprezentacji juniorów, ale powiedziałem, że nie interesuje mnie ich kadra" – zdradza Onyszko junior DZIENNIKOWI.

Reklama

Piętnastoletni Damian odziedziczył po ojcu kilka cech – podobnie jak Arkadiusz jest wysoki (184cm), znakomicie gra w powietrzu, tak samo jak tata jest też... bardzo krnąbrny. "Nie dam sobie w kaszę dmuchać. Jak coś mi się nie podoba, to walę prawdę między oczy. Gdy kiedyś jakiś chłystek, zarzucił mi, że gram tylko dzięki tacie, to nieźle go ochrzaniłem. Potem udowodniłem wszystkim, że nie bronię ze względy na koneksje rodzinne. Ja po prostu mam talent" – mówi Damian. I szybko dodaje: "Proszę jednak nie myśleć, że jestem jakimś narcyzem. Wiem, że mam wiele rzeczy do poprawienia. Na razie słabo gram nogami. Ale pracuję nad tym podczas... indywidualnych treningów z tatą".

Arkadiusz Onyszko jest dla Damiana wzorem. W trakcie meczów i zajęć daje mu wiele wskazówek. – Nie jest typem ojca-despoty. To spokojny człowiek, który potrafi mi wyjaśnić merytorycznie wiele rzeczy – mówi młody Onyszko, na co dzień trenujący w klubie FC Fyn. Damian gra w juniorach tej drużyny, gdzie rywalizuje o miejsce w składzie z dwa lata starszym golkiperem duńskiej kadry U-18 Nicolaiem Thode. "Idzie mi dobrze, gramy na zmianę. Ale niebawem to ja będę zdecydowanym numerem jeden" – uśmiecha się Onyszko.

Szef scoutów w PZPN Maciej Chorążyk rozmawiał już z Damianem na temat jego gry dla Polski. W efekcie tej pogawędki, w najbliższym czasie bramkarz FC Fyn może spodziewać się powołania do kadry do lat 16 prowadzonej przez Dariusza Wójtowicza.

Reklama

"Już nie mogę się doczekać pierwszego meczu w reprezentacji! Czy sobie poradzę? Pewnie, że tak! Jak człowiek całe życie broni w deszczu i śniegu, to jest tak zahartowany, że nic nie jest mu straszne" – uśmiecha się Damian, który na skandynawskim mrozie zawsze broni w... krótkich spodenkach. "W długich to po prostu nie umiem bronić" – uzasadnia ze śmiechem.

"Ale zimno nie przeszkadza mi w życiu w Skandynawii. Ja bardzo lubię Danię, głównie dlatego, bo tu jest bezpiecznie. Jak o dwunastej w nocy idę na spacer z psem, to nie muszę się martwić, że jakis bandyta dźgnie mnie nożem. A w Polsce byłoby to niestety możliwe..." – kończy Onyszko rozmowę z DZIENNIKIEM.