Didżej nie miał jednak zamiaru wpuszczać Gerrarda za konsoletę. Świadkowie twierdzą, że pracownik klubu odepchnął piłkarza, a ten nie pozostał mu dłużny i z całej siły uderzył go łokciem w twarz. Reszty dopełnili już kamraci Gerrarda.

Po wygranym meczu z Newcastle (5:1) Gerrard wraz z paczką znajomych wybrał się do klubu Lounge Inn w Southport. W popularnym wśród piłkarzy lokalu pojawił się nowy didżej a muzyka, którą grał, kompletnie nie przypadła do gustu podopiecznemu Rafy Beniteza.

Reklama