"To będzie bomba" zapowiada w rozmowie z "Polską - The Times" prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. "Ujawnię wiele rzeczy, o których wiem, a które dotyczą polskiej piłki - mówi Greń. Po chwili jednak działacz przyznaje, że jeszcze nie wie, czy w ogóle pojawi się na zjeździe. Musi się bowiem najpierw "psychicznie wzmocnić".
Co tak rozbiło Grenia? Otóż jest on podejrzany go o przywłaszczenie sobie 8,5 tysiąca złotych z kasy ministerstwa sportu i turystyki. Pieniądze miały być przeznaczone na rozliczenie akademii w szkole mistrzostwa sportowego. Tymczasem działacze ze związku wydali je na suto zakrapiany bankiet i podstawili lewą fakturę. Baron z Podkarpacia tłumaczył wówczas, że on podpisuje tysiące takich dokumentów.
W ostatnich dniach doszło do zdecydowanego przyspieszenia w dochodzeniu. Nie wiadomo jednak, kiedy Greń ma złożyć wyjaśnienia, ani też czy ma jakieś zarzuty. "Wydział śledczy naszej prokuratury zajmuje się sprawą. Do środy, do powrotu rzecznika prasowego z urlopu, nie udzielamy żadnych informacji" - powiedziała nam Elżbieta Kosior, prokurator okręgowy.