Musimy zacząć od tego co się dzieje wokół kadry. Od konfliktu Laty z Beenhakkerem.
Nie wiem, czy istnieje jakiś spór prezesa z trenerem, raczej zamieszał ktoś z boku. To nie wpływa dobrze na drużynę. My ze sobą czujemy się świetnie, atmosfera wewnątrz jest super, ale wokół pojawiają się jakieś sprawy, których sobie nie życzymy i, których się nie spodziewaliśmy. Najgorsze jest to, że to wszystko od jakiegoś czasu narasta, zamiast ucichać. Nikt nie jest z kamienia, to w nas nabrzmiewa i w końcu, któryś z nas wybuchnie. To może wpłynąć na naszą grę. Zresztą wpływa to na wszystkich: na zawodników, na sztab trenerski, na ludzi w PZPN i na kibiców.

Reklama

Pan jest w radzie drużyny. Nie chcecie wydać jakiegoś oświadczenia?
Na pewno chcemy się spotkać z prezesem Latą i wyjaśnić kilka kwestii. O wszystkim tym, co na nas niekorzystnie wpływa. Rozumiem, że to są jakieś prywatne sprawy między prezesem, Beenhakkerem, czy Piechniczkiem, ale to na nas rzutuje.

A panu, by to przeszkadzało, gdyby Leo faktycznie pomagał Feyenoordowi?
To jest na tyle doświadczony trener, że wie co robi. Jeżeli twierdzi, że nie miałoby to wpływu na pracę z kadrą, to ja mu wierzę. Wielu było zresztą szkoleniowców, którzy łączyli różne funkcje. Jedno jest pewne, że jako zespół chcemy, żeby Beenhakker pracował dalej z reprezentacją. Dał nam naprawdę bardzo dużo, w tej chwili w kadrze jest zupełnie inaczej, niż bywało.

Po wymianie prezesów jest gorzej?
Nie umiem powiedzieć, czy ten jest winny, czy tamten. Wiem sam jak to jest być gdzieś obcokrajowcem. Na Ukrainie też miałem często ciężko. Nie wszystkim się uśmiecha, że odnosisz sukces, że ci się coś udaje. Znam Beenhakkera na tyle, żeby wiedzieć, że on lubi mieć jasne sytuacje. Czarne jest czarne, a białe, białe. Wiem, że powinno być więcej przychylności dla niego i uznania, a nie tylko wciąż nowe konflikty.

Czy to co się dzieje, może wpłynąć na wasza postawę w meczu z Walią?
Już się zdążyliśmy przyzwyczaić, że właściwie przed każdym meczem coś się dzieje. Jak nie konflikt, to jakaś inna historia. Zawsze coś się wokół dzieje. Na pewno to nie pomaga w budowaniu dobrej atmosfery i walczeniu o awans. Nagle człowiek łapie się na tym, że myśli o tysiącu innych rzeczy, zamiast o tym, co jest naprawdę ważne. Z drugiej strony co nas nie zabije, to nas wzmocni. Mamy taką złość w sobie, będziemy chcieli coś udowodnić kilku osobom. Nie podoba mi się ta sprawa. Ja też nie lubię działań za plecami. To tak jakbym poszedł do knajpy z owocami morza, a dostał stek. Też lubię czarno na białym.

Przejdźmy do futbolu. Walia to dobre przetarcie przed Irlandią Północną.
Pierwszą próbą był listopadowy mecz z Irlandią. Wszystkie drużyny z Wysp grają podobny futbol. Ustawiają się klasycznym 4-4-2. W reprezentacji Walii gra kilku niezłych zawodników.

Innym problemem jest to, że większość z was nie gra. Stara śpiewka.
To prawda. Ostatnie pół roku pod tym względem wyglądało tragicznie. Zmieniamy się. Jak jeden wskoczy do składu w klubie, drugi przestaje grać. Dla mnie te sześć minionych miesięcy to był koszmar. Cieszę się, że wreszcie przepracowałem cały okres przygotowawczy. Czuję, ze jestem blisko powrotu do składu. Po Euro miałem kontuzje, zanim ją wyleczyłem w moje miejsce wszedł Tomasz Huebschman i nie dawał powodów, żeby go zmieniać. Mam jednak duże szanse zagrać w Pucharze UEFA z Tottenhamem. Zresztą jak nie mieściłem się w składzie na ligę, to zawsze dzień później dla tych, którzy się nie załapali do składu organizowane były mecze. Trzy razy lataliśmy grać z Fenerbahce, z innymi klubami. Czasem to nawet były ciekawsze mecze niż te ligowe. Także byłem w rytmie. Każdy jednak reaguje indywidualnie. Jednym przeszkadza, że nie grają, tracą czucie, rytm, a inni potrafią sobie z tym poradzić.

Reklama

Może ta seria spotkań z brytyjskimi reprezentacjami, pozwoli panu wreszcie trafić do tej wymarzonej Anglii?
Wymarzonej, nie wymarzonej. Wszyscy chcą się tam dostać, udaje się w sumie niewielu. Pewnie zostanę w Doniecku. Nie wiem prawdopodobnie jeszcze ze dwa lata. Nie narzekam. Chciałbym spróbować czegoś nowego, ale nie jest łatwo znaleźć taki klub jak Szachtar. Musiałbym trafić do jakiegoś naprawdę topowego, do jakiejś Barcelony. A to jest nieosiągalne. Zmienić, tylko żeby zmienić? To nie ma sensu. Zostanę już chyba w Doniecku, może uda się sięgnąć wreszcie po ten wymarzony Puchar UEFA?

A ile prawdy jest w plotce, że był pan blisko Wigan?
Była oferta, nawet jakieś rozmowy wstępne się toczyły, ale nawet nie wiem, czy to było oficjalne, czy tylko takie luźniejsze gadki. Menedżera nie potrzebuję, sam sobie radzę...

Niedługo pewnie sam pan będzie sprzedawał piłkarzy?
Raczej usiądę sobie wygodnie na trawce i będę patrzył jak się inni męczą. Może zostanę trenerem, nie wiem. Na pewno nie prezesem PZPN, za dużo zwolnień ze związku by było.

Jak panu się podobają ci młodzi, którzy wchodzą do kadry? Czuć oddech na plecach?
Każdy był kiedyś młody i wchodził do zespołu. Pamiętam jak wchodziłem do kadry. Był Jurek Dudek, Tomek Rząsa, czy „Gianni” Hajto. Człowiek się starzeje. Popatrzcie na Wawrzyniaka. Przez pół roku nie grał w Legii, wszyscy zarzucali Beenhakkerowi, że go powołuje, dziś jest w Panathinaikosie. W dodatku ma tam miejsce w składzie. To samo z Kokoszką. W Wiśle siedział na ławie, teraz gra w Empoli. A pamiętacie jak się oburzali na Leo, że powołuje chłopaka, który nie gra. W tej grupie też jest kilku kozaków. Beenhakker ma naprawdę świetną rękę do tych młodych piłkarzy. Ile w tej kadrze gra już jego wynalazków. A mimo to, ileś tam osób, go cały czas opluwa. Jest jakaś wizja zespołu, on się rozwija. Bardzo się zresztą od Euro zmienił.