"Jeśli Polonia przegra, to trudno będzie się jej podnieść i odrobić straty (za tydzień polonisów czeka wyjazdowy mecz z Wisłą Kraków - red.). Jeżeli my przegramy, to wiemy, że nadal nie tracimy kontaktu z czołówką. Zostało nam 13 kroków do mistrzostwa Polski i musimy je przejść pewnie, bez wpadania w dziury" - mówi DZIENNIKOWI trener Legii Jan Urban, którego największym problemem jest brak realnych wzmocnień w przerwie zimowej, szczególnie jeśli chodzi o napastników.

Reklama

>>>Derby Warszawy bez kibiców Legii

Szkoleniowiec z Łazienkowskiej w tym tygodniu odesłał do domu testowanego Rosjanina Nikitę Andriejewa i w obliczu kontuzji Bartłomieja Grzelaka, wiosną pozostanie mu liczyć tylko na Takesure'a Chinyamę. W porównaniu do ostatniego jesiennego spotkania, w składzie Legii na derby zajdą jednak niewielkie zmiany. Jakuba Rzeźniczaka na prawej obronie zastąpi Hiszpan Inaki Descarga, na lewej stronie defensywy wystąpi sprowadzony do Legii zimą Marcin Komorowski, a zamiast młodego Ariela Borysiuka zagra bardziej doświadczony Tomasz Jarzębowski. Zabraknie też Dicksona Choto, który wypadł ze składu niemal w ostatniej chwili z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego.

Z kolei w pierwszym składzie Czarnych Koszul znajdą się wszyscy piłkarze sprowadzeni na Konwiktorską w zimowym oknie transferowym: Łukasz Trałka, Adrian Mierzejewski i Piotr Dziewicki."Wszystkich kart nie zamierzam odkrywać. Wiem, że legioniści nas obserwują, dlatego zasieję ziarnko niepokoju" - zapowiada kurtuazyjnie trener Jacek Zieliński. Wiadomo jednak, że obowiązek zdobywania bramek będzie spoczywać w głównej mierze na Krzysztofie Gajtkowskim, który przed startem rundy wiosennej posadził na ławce najlepszego strzelca Polonii Filipa Ivanovskiego.

Reklama

W ostatnich dniach mnóstwo emocji wzbudziła wśród warszawiaków kwestia dystrybucji wejściówek na piłkarskie derby stolicy. Przypomnijmy, że fanów Legii zabraknie na stadionie Polonii, zaś kibice gospodarzy na jedną z trybun wpuszczani będą za darmo. "W Polsce wszystko robimy sobie na złość. Mecze cieszą się dużym zainteresowaniem, a my niszczymy coś, co ma szansę na rozwój. Kiedy przeciętny człowiek dowie się, co trzeba zrobić, żeby pójść na mecz, może się załamać" - podsumowuje Urban.