>>>Będą do końca walczyć o awans

"Przegląd Sportowy": Przeprosili za Belfast

Reklama

W Kielcach Polacy bili rekordy i pokazali, że nadal walczą o awans do finałów mistrzostw świata 2010. Rozpoczął Rafał Boguski, zakończył Marek Saganowski. Wczoraj został pobity rekord z 1963 roku, gdy z bagażem dziewięciu goli odprawiliśmy Norwegów. Polacy wbili rywalom dziesięć goli, mogli dwa razy więcej.

"Sport": Łatwo poszło, łatwo przyszło

Takie zwycięstwo, jak to odniesione wczoraj w Kielcach, powinno nastrajać wręcz euforycznie. Gol za golem, co jeden to piękniejszy, płynna akcja za płynną akcją, a w ślad za tym trzy punkty na koncie. Euforia może i by była, ale tylko pod warunkiem że w minioną sobotę co najmniej zremisowalibyśmy w Belfaście. Bo patrząc na wyniki pozostałych meczów w naszej grupie eliminacji mistrzostw świata, wielkiego ruchu do przodu nie zrobiliśmy. Możemy co najwyżej o perfekcyjnym odrobieniu łatwego zadania domowego.

>>>Oto najszybszy gol w historii kadry

"Fakt": Historyczna wygrana reprezentacji

Reklama

To był prawdziwy nokaut! Polacy pokonali wczoraj w Kielcach zbieraninę studentów, księgowych i bankierów, czyli reprezentację San Marino, 10:0. W wielkiej euforii fani powinni pamiętać, że rywale nie wygrali od pięciu lat. Na prawdziwy test formy trzeba będzie poczekać do jesieni.

"Gazeta Wyborcza": 10:0 , czyli rekordowe polskie zwycięstwo

Polscy piłkarze już w pierwszej minucie spotkania podbiegli do Leo Beenhakkera, wyściskali go, jeszcze raz pokazując, że poniedziałkowego wsparcie medialne, którego mu udzielili, było na serio. A później gesty i słowa poparli - wreszcie - na boisku.

>>>Smolarek pokazał, że zasługuje na grę