"W środę zbadano próbkę B. Wynik też jest pozytywny, ale trudno było spodziewać się innego" - mówi piłkarz portalowi sport.pl. "Nigdy w życiu świadomie nie przyjąłem żadnego zakazanego środka. Sztab medyczny polskiej reprezentacji jest czysty i w stu procentach nie ma z tą sprawą nic wspólnego" - dodaje
"Odchodząc z Legii, miałem bardzo dobre wyniki poziomu tkanki tłuszczowej. Ale ja chciałem, żeby były perfekcyjne. Wziąłem pewien specyfik wspomagający redukcję tej tkanki. To powoduje, że waga spada o dwa-trzy kilogramy. Tylko to było moim celem. Tak postępuje wielu sportowców. I do przyjmowania tego medykamentu się przyznaję. Nazwy środka, który przyjąłem, jeszcze nie ujawnię. Z nikim się nie skonsultowałem" - mówi Wawrzyniak.
>>>Próbka B potwierdza! Wawrzyniak na dopingu
Reprezentat Polski przyznaje jednak, że gdybym się zapytał lekarza Panathinaikosu bądź kadry, to na pewno zabroniliby mu przyjąć ten środek. "To był mój poważny błąd, niefrasobliwość, nieświadomość i lekceważenie konsekwencji" - twierdzi.
Wynik pozytywny próbki B może oznaczać aż dwuletnią dyskwalifikację. "Są argumenty za tym, że nie zostanę zdyskwalifikowany. Jestem o tym święcie przekonany, ale dlaczego jeszcze nie powiem" - mówi Wawrzyniak.