Niestety prawda jest taka, że kariera Euzebiusza Smolarka w Santander jest definitywnie zakończona. "Ebi" przed kilkoma dniami w rozmowie z dziennikarzami zapowiadał, że będzie walczył o miejsce w składzie ma na to duże szanse. W Hiszpanii na sprawę reprezentanta Polski patrzą jednak zupełnie inaczej.

Reklama

"Działacze Racingu nie mogą darować Ebiemu, że rok temu nie zgodził się iść do Tuluzy, która dawała za niego ponad 4 miliony euro. Są też wkurzeni, że niedawno upadła sprawa jego transferu do Rubina Kazań. Rosjanie oferowali solidne pieniądze, ale Smolarek nie chce na Wschód" - mówi Santamaria.

28-letni zawodnik ubiegły sezon spędził w barwach Boltonu, ale właściwie cały czas siedział na ławce rezerwowych. Teraz nie ma klubów, które byłyby zainteresowane sprowadzeniem Smolarka. Albo nie spełniają jego ambicji finansowych, albo po prostu nie chcą u siebie gracza, który przez ostatnie kilka miesięcy prawie w ogóle nie grał. "Prezes Racingu jest coraz bardziej zdeterminowany, bo czas ucieka, a innych kupców nie widać. To znaczy, pojawiło się kilka ofert, ale zainteresowani oferują śmieszne pieniądze za Ebiego, a Racing chciałby jednak co najmniej 3 miliony euro" - relacjonuje hiszpański dziennikarz.

Do końca okna transferowego pozostało mało czasu, a Smolarek wciąż jest jednak zawodnikiem Racingu. "Sytuacja robi się nerwowa, bo ten piłkarz, powtarzam to z całą stanowczością, nie mieści się w planach ani kierownictwa klubu, ani trenera Juana Carlosa Mandii" - zaznacza Santamaria.