Tym bardziej że przejął koszulkę z numerem 9 po jednym z najlepszych zawodników ostatnich mistrzostw świata - Luce Tonim, byłym graczu Palermo. A to do czegoś zobowiązuje. "Zdaję sobie sprawę z tego, że Toni to świetny gracz, ale ja nie będę patrzeć w przeszłość. Myślę tylko o przyszłości" - powiedział na oficjalnej prezentacji Matusiak.
I dodał ze skromnością, że przyjechał do Serie A, żeby się... uczyć. "Dam z siebie wszystko. I nie obawiam się włoskich obrońców, uważanych za najlepszych na świecie, bo oni na szczęście też popełniają błędy" - stwierdził były zawodnik GKS Bełchatów.
Polak ma szansę zagrać w kolejnym meczu Palermo - 18 lutego z klubem Kamila Kosowskiego Chievo Werona. Wczorajsze spotkanie, przegrane z Empoli 0:1, oglądał z trybun. Spytany o wrażenia z tego meczu, umiejętnie wybrnął. "Oglądałem moich nowych kolegów wcześniej w telewizji i na DVD. Wiem, że potrafią wiele więcej" - przyznał.
Co ciekawe, jak zdradził wiceprezes włoskiego klubu, Palermo mogło sprzedać Matusiaka już dzień po podpisaniu z nim kontraktu. I to za co najmniej dwa razy więcej, niż go kupiło - a kosztował ich 2 miliony euro (około 8 mln złotych). Zgłosił się po niego klub z ligi hiszpańskiej. Działacz zachował w tajemnicy jego nazwę.