"Nie zostawię rodziny, która będzie drżała o to, czy jeszcze mnie kiedyś zobaczy w Polsce. A żona Magda z rocznym dzieckiem nie zdecyduje się, by mi towarzyszyć" - mówi "Faktowi" Załuska. "Gdybyśmy mieli przeprowadzić się w inne rejony Rosji, to pewnie zdecydowalibyśmy się na wyjazd. Natomiast Czeczenia zupełnie nas nie interesuje" - wtóruje mężowi Magda.

Reklama

Zawodnik stracił miejsce w wyjciowym składzie Korony Kielce. Zastąpił go Maciej Mielcarz, a na rezerwowego bramkarza sprowadzono Radosława Cierzniaka. Załuska był bliski podpisania kontraktu z angielskim Stoke City, ale Anglicy zwlekali tak długo, aż zamknęło się okienko transferowe. Później pojawiła się propozycja ze Spartaka Nalczik. Załuska był z nimi na dwóch obozach treningowych i wszystko było na najlepszej drodze.

"Ale zadzwonił do mnie Grzegorz Piechna. Powiedział: stary, gdzie ty się wybierasz! My z Torpedo byliśmy tam kilkanaście godzin i miałem dosyć. Zespół na mecz eskortowali antyterroryści z załadowanymi karabinami maszynowymi. Nawet piłkarzom chcieli dać kamizelki kuloodporne. Strach mnie oblatuje, gdy myślę o samym mieście" - relacjonuje Załuska, któremu zresztą działacze Spartaka zaczęli nieco obniżać kontrakt.

Załuska ma na razie dosyć wyjazdów i zgrupowań. Przebywa z rodziną w Białymstoku. Być może nie będzie musiał się stamtąd ruszać. Walcząca o ekstraklasę Jagiellonia chętnie skorzystałaby z usług ogranego w ekstraklasie bramkarza. "Byłem już piłkarzem Jagiellonii, ale otrzymałem korzystną ofertę z Kielc i skorzystałem z niej. Przejściem tym naraziłem się kibicom w Białymstoku, którzy dotąd wypominają mi to na każdym kroku. Teraz zamiast w Czeczenii, chętnie znów zagrałbym w Jagiellonii, do której czuję sentyment" - kończy Załuska.

Reklama