Miało być tak pięknie, a jest nie za wesoło. Lech miał wygrywać, a przegrywa mecz za meczem i powoli traci szansę na udział w europejskich pucharach. Czy jeśli Lech nie pokona Kolportera Korony i nie awansuje do półfinału Pucharu Polski, straci pan posadę?
Wy to byście tylko mnie zwalniali. Jakbyście w gazetach innych tematów nie mieli. Choć z drugiej strony to w Polsce jest normalne. Jak przegrasz mecz, to od razu wyrzucają cię z pracy. Na szczęście częściej na łamach gazet niż w rzeczywistości.

A jak jest w pana przypadku? Ma pan poparcie władz klubu?
Kilka dni temu szefowie klubu wydali oświadczenie, w którym napisali, że na pewno będę trenerem Lecha do końca sezonu. Trzeba więc w to wierzyć. Choć z poparciem działaczy nigdy nie jest tak, że wszystko masz pewne. Raz słyszysz, że wszystko jest w porządku, a potem tracisz robotę. Wiele już rzeczy w Polsce przeżyłem i najlepiej wiem, jak to wygląda. Teraz chyba mnie nie wyrzucą. Mam naprawdę normalnych i fajnych szefów. Ale nie zastanawiam się nad tym, tylko robię swoje. Patrzę na siebie, na drużynę i na wspólną pracę.

Prezesi Lecha byli jednak bardzo rozczarowani meczem z Cracovią. Wyniku 0:3 nikt się chyba nie spodziewał?
A myśli pan, że ja się spodziewałem? Padlinę zagraliśmy i tyle. Nie można tak się prezentować, bo to jest lekceważenie tysiąca ludzi, którzy przyjechali za nami kilkaset kilometrów z Poznania. Ja to wiem. Pan to wie. Zawodnicy to wiedzą. Teraz trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski, ograć Koronę i awansować do półfinału Pucharu Polski.

Jakie to wnioski? Dlaczego Lech zagrał tak słabo?
Jak pan mi odpowie na to pytanie, to od razu płacę panu milion euro. Klub jest dobrze prowadzony, ciężko pracujemy, wszystko niby jest tak, jak być powinno. A jednak zdarzają się nam słabe mecze. Pocieszające jest to, że po słabszym występie, przychodzi naprawdę dobry. Jak zagramy piach, to potem podnosimy się momentalnie i ogrywamy gości. Liczę, że po wpadce w Krakowie, zagramy teraz rewelacyjnie.

Powtórzę jeszcze raz: Dlaczego gracie tak słabo?

A ja raz jeszcze powiem, że sam chciałbym to wiedzieć. Zawodnicy też nie wiedzą, co się czasami z nimi dzieje. Po meczu z Cracovią odbyliśmy kilka męskich rozmów. Powiedzieliśmy sobie, że trzeba w każdym meczu nie tylko gryźć trawę, ale także ziemię, w której rośnie, wyrywać darń z korzeniami i iść do celu, jakim jest wysokie miejsce w lidze i Puchar Polski. Dostaliśmy po uszach. Mam nadzieję, że to już do nas wszystkich dotarło. Liczę, że udowodnimy to w spotkaniu z Koroną. Tym bardziej, że mamy wszystko w Poznaniu. Każdy z nas był kiedyś w klubie, w którym nie płacili i nie miał nawet na suchy chleb. Trzeba więc uszanować to, co jest w Lechu. Po prostu, nie można przejść koło meczu. Wiadomo, że nie mamy siły Realu Madryt. Tak jak nie pójdzie się do Rzgowa Antoniego Ptaka i nie zrobi tam nagle ekstraklasy, tak my nie będziemy od razu wszystkich ogrywać. Ale zdrowie na boisku trzeba zostawić.

Jeśli zostanie pan w Lechu, to będzie pan chciał, żeby wymieniono kilku piłkarzy?
Na pewno trzeba się będzie wzmocnić, żeby grać o wszystko. Żeby ta podstawowa szesnastka była naprawdę mocna. Ale za wcześnie na takie rozmowy. Teraz myślę jak ograć Koronę.

Macie przewagę psychiczną po zwycięstwie 3:0 w lidze kilkanaście dni temu?

Majątek bym teraz oddał za taki sam wynik. Nie wiem, czy mamy przewagę, wiem, że czeka nas ciężka walka. Mamy najtrudniejszego rywala z możliwych. W Poznaniu zostanie rozegrany mały finał Pucharu Polski. Mam nadzieję, że odrobimy stratę z Kielc i awansujemy. Wierzę w mój zespół.