Czwartkowy mecz zadecyduje o mistrzostwie Polski?
Do końca rozgrywek zostanie jeszcze 10 kolejek, w których wszystko może się zdarzyć. Gdybyśmy wygrali w Wodzisławiu, może odpowiedziałbym na to pytanie inaczej. Teraz nie ma o czym gadać.
Kto pana zdaniem ma obecnie silniejszy skład: GKS, czy Zagłębie?
Siła obu drużyn jest podobna. Mają różną siłę na różnych pozycjach, ale bilans ogólny jest chyba remisowy.
Jaki jest więc największy atut i największy problem Zagłębia?
Atutem jest na pewno Chałbiński. Problem - to, że musi przyjechać w czwartek do Bełchatowa.
A jakie problemy i atuty ma pana zespół?
Są powszechnie znane. Do problemu ze stoperami nie chce mi się nawet wracać. O atutach też wszyscy wszystko wiedzą. Jeden niestety straciliśmy. Grając w karty można mieć cztery asy. Nam po odejściu Radka Matusiaka zostały w ofensywie najwyżej trzy.
Kto jest lepszym piłkarzem: Łukasz Garguła czy Maciej Iwański?
Garguła. Choćby dlatego, że grał w reprezentacji Polski i to grał bardzo dobrze. Iwański też? Gola nawet strzelił? Niech pan przypomni komu? Estonii? Temu rywalowi bramkę nawet „Kiełbasa” Piechna strzelił... Łukasz grał dobrze w ważnych meczach o punkty. Nie zamieniłbym go na Iwańskiego.
Jakie jest pana zdanie o trenerze Michniewiczu?
Nie mnie go oceniać. Zwłaszcza, że kompletnie go nie znam. Raz w życiu rozmawialiśmy i to służbowo, podczas przyznawania licencji trenerskiej. Z dystansu widać, że robi dobrą robotę. Przed nim teraz jednak trudne zadanie: musi przetrzymać presję wokół siebie. Pamiętać, że media potrafią nie tylko kreować, ale także ściągać bohaterów z pomników.
Jest pan zdziwiony, że tak dobrze idzie Michniewiczowi?
Nie patrzę na innych, a cieszę się, że mnie dobrze idzie.
Jaki był dla pana najtrudniejszy moment w tym sezonie?
Ten, w którym wyciągano nam najważniejsze ogniwa z zespołu. Bez pewnych zawodników gra nie układa się tak dobrze. Najpierw problemem był brak Mariusza Ujka, teraz Radka Matusiaka.
Tabela ligowa świadczy o tym, że nadszedł czas małych miejscowości? Na czele Bełchatów, Lubin, Kielce...
Na górze tabeli są ci, którzy na to zasługują, wielkość miasta jest mało ważna. Na szczęście, bo inaczej Warszawa, Łódź i Poznań by nie wypuściły tytułu z rąk. Kiedyś byłem drugim trenerem Stali Mielec. Miasto małe, a Stal zdobyła mistrzostwo Polski. Mistrza miał też w 1991 roku Lubin, zabrał mi ten tytuł. Pracowałem w Katowicach i wyrzucono mnie z GKS, gdy byliśmy na pierwszym miejscu kilka kolejek przed końcem. I tytuł zdobyło Zagłębie... Potem szanse na pierwsze miejsce zabierała mi głównie ta czarna sędziowska banda.