Pasy mają jednak podstawy, by wierzyć, że tym razem uda się zdobyć Puchar Polski. Cabaj już w czterech meczach tej wiosny nie puścił żadnego gola. Teraz defensywa Cracovii postara się zaryglować swoją bramkę na boisku w Grodzisku.

Reklama

"Najlepiej by było, żeby napastnicy Dyskobolii w ogóle nie strzelali" - żartuje w rozmowie z "Faktem" Cabaj, lecz po chwili dodaje już na poważnie. "W Grodzisku jest kilku dobrych napastników: Adrian Sikora, Piotr Rocki, Tekesure Chinyama... Ten ostatni to umie się zastawić i dobrze strzelić. Ale ja zrobię wszystko, żeby nie dać się pokonać. W święta się pilnowałem, nie jadłem ciastek, więc jestem w dobrej dyspozycji. Tak samo jak cała nasza drużyna. W tym roku Puchar Polski daje nam więcej niż liga. Chcemy go zdobyć, bo Cracovia nie ma go jeszcze w swoich zbiorach" - podkreśla bramkarz Pasów.

Stawką dwumeczu z Dyskobolią jest dla Cracovii nie tylko wielki finał, ale i wielka kasa. Za zwycięstwo w tych rozgrywkach prezes klubu Janusz Filipiak obiecał swoim zawodnikom okrągły milion złotych. Nic więc dziwnego, że podopieczni trenera Stefana Majewskiego podchodzą do dzisiejszego spotkania z ogromną koncentracją. "Takiej szansy nie możemy wypuścić z rąk" - mówią zgodnie piłkarze Pasów.

Dlatego w pierwszym wyjazdowym meczu przyjmą prostą taktykę - zagrać tak, by przed rewanżem być w lepszej sytuacji niż rywale. "Chcemy koniecznie strzelić gola w Grodzisku, nie tracąc żadnego" - zdradza "Faktowi" Majewski. I wie, że aby zachować „zero w tyłach”, potrzebuje specjalisty, któremu będą sprzyjać niebiosa. Czyli Marcina Cabaja.

Reklama