Czy działacze PZPN zachowają się dziś honorowo i przegłosują poprawki do statutu w takiej wersji, w jakiej obiecywali w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego i szefa FIFA Seppa Blattera? "Jeżeli podczas zjazdu statutowego zerwą umowę, która była uzgodniona z komisją, to ta negatywnie oceni przebieg zjazdu. A to oznacza, że PZPN znajdzie się w konflikcie... z prezydentem Kaczyńskim, z rządem, a także z FIFA" - mówi "Faktowi" przewodniczący komisji nadzorującej PZPN Michał Kleiber.
W jaki sposób komisja nadzoruje działalność związku?
Ustanowienie nadzoru komisji było niezbędne, żeby zakończyć konflikt, jakiego niedawno byliśmy świadkami w polskim futbolu. I w tym znaczeniu komisja już spełniła swoją rolę. A nadzór sprawowany jest w ten sposób, że nasz przedstawiciel bierze udział we wszystkich posiedzeniach zarządu związku, a ten może podejmować tylko takie decyzje, które uzyskają naszą akceptację.
Nie obawia się pan, że podczas zjazdu statutowego delegaci mogą nie zastosować się do ustaleń, które doprowadziły do kompromisu?
Jestem dobrej myśli. Z prostego powodu. W niczyim interesie nie leży podważanie kompromisu zawartego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i szefa FIFA Josepha Blattera. W czwartek odbędzie się zjazd statutowy, a potem doprowadzimy do wyborów nowych władz PZPN. Czy to naprawi sytuację w polskiej piłce, to już zupełnie inna kwestia, nieleżąca już w kompetencjach komisji. Celem mediacji, której się podjęliśmy, było niedopuszczenie do zawieszenia Polski w strukturach FIFA i UEFA, a także doprowadzenie do demokratycznych wyborów nowych władz.
Na ile realna była groźba wykluczenia nas z międzynarodowych organizacji piłkarskich?
Muszę powiedzieć, że z moich rozmów z prezydentem Blatterem wywnioskowałem, iż zawieszenie Polski było ostatnią rzeczą, jaką szef FIFA chciałby zrobić. Taki krok byłby także nie na rękę tej organizacji. Co nie znaczy, że w chwili, kiedy podjąłem się mediacji, sytuacja nie była trudna. Tym bardziej się cieszę, że udało się osiągnąć kompromis, który nie przeszkodził w żadnym stopniu w porządkowaniu spraw w naszym futbolu. Mam tu na myśli przede wszystkim działania wrocławskiej prokuratury.
A co będzie, jeśli po zjeździe wyborczym władza w PZPN zostanie w tych samych rękach, co do tej pory?
Nie ukrywam, że też się tego boję. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak groźba, ale jeśli po wyborach okaże się, że znowu są te same problemy w PZPN, to wtedy będzie otwarte pole do dalszych działań.
No właśnie. Być może znowu do związku będzie musiał wkroczyć kurator...
Teoretycznie jest to oczywiście możliwe. Ale ja na ten temat nic nie wiem, nie reprezentuję stanowiska ministra sportu i nie wiem, jakie on ma plany. Jestem przekonany, że nie będzie potrzeby uciekania się do drastycznych metod. Myślę, że tym razem wśród działaczy związkowych zatriumfuje zdrowy rozsądek i wybiorą nowego prezesa, który poradzi sobie z sytuacją w polskim futbolu.
Ale to właśnie ci ludzie są odpowiedzialni za całe bagno, w którym tkwi nasz futbol. Dlaczego teraz mieliby nagle się zmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?
To, co się ostatnio wydarzyło, to był wielki wstrząs, także dla nich. Jestem pewien, że teraz ktoś, kto chciałby w naszej piłce zrobić jakiś przekręt, zastanowi się najpierw nad tym sto razy. Dlatego też wszyscy działacze powinni być bardzo ostrożni w swoich decyzjach, także tych wyborczych. Muszą też uwzględniać szansę, jak rysuje się przed nami. Jeśli za tydzień uda nam się wygrać wyścig o organizację finałów mistrzostw Europy w 2012 roku, stworzy to zupełnie nowe perspektywy dla naszego futbolu.
Kiedy odbędzie się zjazd wyborczy PZPN?
Wszyscy mnie zapewniają, że będzie możliwe jego przeprowadzenie na przełomie maja i czerwca. Wierzę, że właśnie wtedy do tego dojdzie. Jestem zresztą gotów założyć się o prawie wszystkie swoje pieniądze, że w całej tej sprawie wyjdzie na moje.