Wybór nowego prezesa dokonany zostanie z grona trzech kandydatów. Listkiewicza nie ma wśród nich. Dlatego prezes już szuka sobie nowej roboty. W środę odwiedził w tej sprawie Andrzeja Placzyńskiego. To były agent SB o pseudonimie Kafarski.

Reklama

Listkiewicz liczy na to, że Placzyński zaproponuje mu pracę. "Placek" wie, jak się odwdzięczać ludziom, którzy mu pomagają. Pamięta również, że swoją obecną pozycję w światku piłkarskim zawdzięcza PZPN, a co za tym idzie - samemu Listkiewiczowi. Firma SportFive sprzedawała w imieniu związku prawa telewizyjne, znajdowała sponsorów i organizowała mecze towarzyskie.

"Listek" i "Placek" znają się nie od dziś. W przeszłości wiele razy robili wspólne interesy. Raz drogo ich to kosztowało, gdy Urząd Konkurencji i Konsumentów odsłonił kulisy transakcji między PZPN a stacją Canal+.

Za umowę, która dawała stacji specjalne przywileje, stał Placzyński. Skończyło się nałożeniem na obie strony kar w wysokości 8 milionów złotych. Mało tego, skarbówka ujawniła niekorzystne umowy sprzedaży praw do transmisji meczów reprezentacji Telewizji Polskiej. Pośrednikiem znów był Placzyński, a prowizja była bajońska - 4,5 miliona złotych - donosi "Fakt".

Reklama

Listkiewicz przez wiele lat pomagał Placzyńskiemu. Teraz liczy, że ten mu się odwdzięczy.