Jaka jest prawdziwa siła BOT GKS Bełchatów? Pana zespół najpierw wygrywa z ligowymi potentatami, a potem gubi punkty w Wodzisławiu i ostatnio na stadionie Cracovii.

Jesteśmy mocni, ale wpadki zdarzają się nawet największym europejskim klubom. Te dwa ostatnie wyjazdowe mecze mogliśmy wygrać, ale brakowało trochę spokoju i szczęścia. Bo przecież mieliśmy sporo podbramkowych sytuacji, powinniśmy mieć też karnego w Krakowie, ale sędziemu Małkowi chyba słońce w oczy zaświeciło. Nie chcę się tłumaczyć, ale to wszystko świadczy, że nie ma u nas żadnego kryzysu. Jest tylko strata punktów.

Może brakuje wam dobrych stoperów? Pana i Edwarda Cecota wszyscy krytykują najbardziej.

Nie pamiętam, żeby przy którejś ze straconych bramek ktoś nas tak rozklepał, że nie wiedzieliśmy co się dzieje. Z czterech bramek, trzy tracimy po stałych fragmentach gry. A wtedy każdy odpowiada za swojego zawodnika. Poza tym gramy ofensywnie, chcemy przede wszystkim strzelać gole, więc każdy idzie do przodu. Zostaje dziura i tracimy gola. To nie tylko wina stoperów.

Słychać, że ma pan oferty z innych klubów, a tę z Bełchatowa pan odrzuca.
Nie odrzucam. Rozmawiam z prezesem Ożogiem, jestem otwarty na jego propozycje. Ale dostałem lepsze i chcę poczekać do końca sezonu, zobaczyć, jaki osiągniemy wynik i jakie będą wtedy plany władz GKS. Wobec mnie i reszty drużyny. Chcę też mieć teraz spokój i skupić się na walce o mistrzostwo, więc zmieńmy temat.

Najpierw niech pan powie, czy dzwonił do pana Mirosław Trzeciak z Legii?
Dzwonił, ale myślałem, że to na razie nieoficjalne rozmowy i nie należy o nich mówić.

Wracamy do ligi - w środę gracie z Groclinem, w sobotę z Lechem.

Te mecze odpowiedzą na wiele pytań. Dwa zwycięstwa byłyby kluczem do mistrzostwa. Bo teraz wszyscy mówią już u nas tylko o pierwszym miejscu. Zdaliśmy sobie sprawę, że możemy osiągnąć coś wielkiego i przejść do historii. Takiej szansy możemy nie mieć przez lata. Ale rywale nie śpią. Zagłębie i Kolporter są najgroźniejsze, choć Legii i Wisły też bym nie przekreślał. Oni się jeszcze obudzą. Oby zbyt późno.

Mistrzostwo Polski, Liga Mistrzów... Wyobraża pan sobie Real Madryt w Bełchatowie?

Realnie patrząc - dziwnie to brzmi i byłoby szokiem. Ale przecież w piłce wszystko może się zdarzyć. Moja historia jest na to dobrym przykładem. Przecież jeszcze niedawno byłem uważany co najwyżej za drugoligowca, a teraz pan pyta, czy dzwonili do mnie z Legii...