"Chcę pozostać blisko piłki, przecież to całe moje życie" - mówi piłkarz. Juskowiak ma już kilka propozycji. "Mogę pracować jako skaut i wyszukiwać talenty dla Erzgebirge Aue w Polsce. Otrzymałem także propozycję pracy w roli komentatora telewizyjnego. Z kolei mój menedżer zastanawia się nad otworzeniem w Polsce filii swojej firmy i mógłbym się tym zająć. Na pewno na brak zajęcia nie będę narzekał" - twierdzi "Jusko".
Ale zanim były napastnik reprezentacji polski zajmie się przyszłością, musi jeszcze rozegrać ostatni mecz. Polak od trzech lat występuje w drugoligowym niemieckim zespole Erzgebirge Aue. W niedzielę w ostatniej kolejce obecnego sezonu jego drużyna podejmować będzie TSV 1860 Monachium.
"Ostatni mecz staram się traktować jak każdy inny i zrobię wszystko, by zakończyć sezon zwycięstwem przed własną publicznością. W poprzednich spotkaniach rzadko wygrywaliśmy, więc motywacja jest podwójna. Chciałbym zagrać jak najlepiej także dlatego, by kibice pamiętali mnie z udanego ostatniego występu" - mówi Juskowiak.
Piłkarz zapewnia, że płakać nie będzie. "Ale wzruszenie na pewno mnie dopadnie. Jestem szczęśliwy, że kończę karierę w dobrym zdrowiu i niezłej kondycji. Decyzji jednak nie zamierzam zmieniać, bo czas wrócić na stare śmieci" - twierdzi Polak, który na stałe z rodziną zamieszka w Poznaniu.
Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski i król strzelców turnieju olimpijskiego w Barcelonie, kończy karierę. W niedzielę po raz ostatni wystąpi w oficjalnym meczu. Potem wraca z Niemiec do Polski. Na razie nie wie, czym będzie się zajmował w przyszłości, ale jest pewien, że będzie to związane z futbolem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama