Sporą sensację wzbudziła pana ostatnia wypowiedź o motywowaniu przez Zagłębie Lubin waszych rywali...
Na ten temat rozmawiać nie będziemy, nie życzę sobie. Tak doradzali adwokaci, bo już słyszę, że działacze z Lubina chcą mnie do sądu pozywać.

To jednak ważne pytanie.
Proszę o następne.

Spodziewał się pan, że Zagłębie przegra w Łęcznej? Podobno po waszej porażce w Kielcach w szatni panowała grobowa wręcz cisza.
Uradowany był za to trener, któremu podczas transmisji Canal+ powiedziano, że my przegraliśmy i jego zespół może nas wyprzedzić. Ja na pewno smutny nie byłem, gdy dowiedziałem się wyniku z Łęcznej, ale patrzę przede wszystkim na swój zespół. Zagłębie grało w tej kolejce z drużyną znacznie słabszą niż ta, która była naszym rywalem.

Kielczanie byli jednak ostatnio w dołku, przegrywali mecz za meczem, nie strzelali goli.
Ale na spotkanie z nami wyszli z pianą na ustach. Ich bohater, taki mały, o właśnie - Kaczmarek, kilka razy podkreślał na konferencji, że walczyli, że Korona wygrała dzięki walce. O samej grze w piłkę nic nie wspomniał.

Uważa pan, że rywale grają przeciwko wam za ostro?
Pan żartuje? Garguła zaraz po rozpoczęciu meczu jest poniewierany przez rywali. Został tak kopnięty, żebyśmy teraz musieli grać bez naszego lidera. Coraz więcej porobiło się trenerów, którzy każą walczyć, zamiast grać w piłkę. Potem są chwaleni i macie wszyscy idoli, o których piszecie poematy. Tyle że ci idole szybko znikają. Tylko ja się nie daję i wielu krew zaczyna zalewać.

Podobno odejdzie pan po sezonie do Wisły. Warunki w Bełchatowie nie spełniają pana oczekiwań?
Nie mam gorącej głowy, problem ma u nas prezes Ożóg. Do tej pory szczytem marzeń wszystkich w Bełchatowie było spokojne utrzymanie w lidze, a w nowym sezonie plany muszą być inne. Trzeba będzie utrzymać zespół i powalczyć w pucharach, by zrobić tam więcej niż ostatnimi czasy nasze wielkie zespoły, co to przegrywały z takimi potentatami, jak ci z Groznego, czy miast, których nazw nawet nie pamiętam.

Czyli zostanie pan na kolejny sezon w Bełchatowie? Powalczy w pucharach, jak kiedyś z Wisłą przeciwko Realowi Saragossa?
Proszę pana, puchary to konfrontacja z drużynami o ogromnych budżetach, mających w składzie europejskie gwiazdy. Dlatego większym problemem niż same mecze jest przygotowanie tu infrastruktury, by coś zostało tu na lata. Zespół też będzie trzeba uzupełnić wartościowymi zawodnikami, a nie takimi, by ilość sztuk się zgadzała. To właśnie problem prezesa Ożoga. Bo przecież nie on daje pieniądze, nie on jest właścicielem zespołu.

Ma pan więc, czy nie pucharowe ambicje?
Niech pan napisze, że mam 65 lat. Do widzenia.