Onyszko podpisał kontrakt z Polonią 20 maja tego roku. Kilka tygodni później, podczas zgrupowania w Tarnowie Podgórnym, źle się poczuł i przeszedł badania. Okazało się, że zawodnik cierpi na poważną niewydolność nerki. Konieczny jest przeszczep, a w konsekwencji długi rozbrat z futbolem, co dla 36-letniego zawodnika może oznaczać nawet zakończenie kariery.
Niewykluczone, że działacze Polonii będą chcieli zakończyć współpracę z piłkarzem albo zmienić zasady kontraktu. Na razie nie podjęli jednak w tej sprawie decyzji.
"Czekamy na opinię prawników oraz na spotkanie zawodnika z przedstawicielami władz klubu, wiceprezesem ds. sportowych Pawłem Janasem i dyrektorem Danielem Purzyckim. Do rozmowy dojdzie jeszcze w tym tygodniu" - powiedział PAP rzecznik prasowy Polonii Radosław Majdan, do niedawna "kolega po fachu" Onyszki.
Były bramkarz m.in. Pogoni Szczecin, Wisły Kraków i Polonii nie chce na razie ujawniać planów klubu wobec chorego zawodnika.
"Proszę dać nam trochę czasu, postaramy się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. To bardzo przykra sprawa, zarówno dla Arka, jak i dla Polonii. Przecież liczyliśmy na tego zawodnika w nowym sezonie" - podkreślił Majdan.
Obecny rzecznik prasowy Polonii, który jeszcze w poprzednim sezonie występował na boisku, nie zamierza wznawiać kariery. Nawet w obecnej sytuacji, gdy klub potrzebuje doświadczonego bramkarza (w kadrze pozostali Sebastian Przyrowski i utalentowany Michał Gliwa).
"Trudno jest mi rozstać się z bramką, ale to już raczej zamknięty temat. Zacząłem nowy rozdział w swoim życiu. Jako golkiper bronię już tylko w okolicznościowych meczach" - przyznał Radosław Majdan.
Przed przyjściem do Polonii Onyszko - były bramkarz m.in. kilku duńskich klubów - występował pół roku w Odrze Wodzisław. Działacze śląskiego zespołu twierdzą, że nie wiedzieli o ciężkiej chorobie doświadczonego zawodnika.
"Arek miał robione badanie, ale pod kątem stawów i mięśni. Nie mówił nam o swoich poważnych dolegliwościach z nerkami. Wprawdzie raz, bodajże przed meczem z Koroną Kielce, poczuł się źle, ale sądziliśmy, że to jest zwykłe osłabienie organizmu" - powiedział PAP prezes Odry Dariusz Kozielski.
"Nikt z nas nie wnikał i nie zastanawiał się, czy coś może dolegać Arkowi. Przecież był okazem zdrowia. Nawet rozmawiałem na ten temat z właścicielem Polonii Józefem Wojciechowskim, który po zakończeniu sezonu zapytał mnie o Onyszkę. Odpowiedziałem mu, że to zdrowy chłopak, co przecież wszyscy widzieli" - dodał Kozielski.
"To bardzo smutna historia, ale najważniejsze, żeby zawodnik wrócił do zdrowia. Nie ma sensu szukanie winnych, robienie sensacji. To są wypadki losowe, trudno je przewidzieć" - zakończył prezes Odry.