Fabiański znalazł się w podstawowym składzie Kanonierów, ponieważ kontuzji łokcia nie wyleczył Hiszpan Manuel Almunia. Polski bramkarz dobrze spisał się we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Partizanowi Belgrad (wygranym 3:1), kiedy w końcówce spotkania obronił rzut karny.

Reklama

W niedzielnym meczu z Chelsea były zawodnik Legii nie zdołał uchronić swojego zespołu od porażki, ale przy obydwu trafieniach praktycznie nie miał szans na skuteczną interwencję. Kilka minut przed przerwą Didier Drogba wyprzedził obrońcę gości, dopadł do mocno wstrzelonej w pole karne piłki, a ta po jego strzale odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Napastnik strzelał z kilku metrów i Fabiański nie zdążył zareagować. Pięć minut przed końcem spotkania potężnym uderzeniem z rzutu wolnego w górny narożnik bramki popisał się Alex.

Dwie minuty później Fabiański uratował swój zespół przed wyższą przegraną. wygrywając pojedynek sam na sam z Michaelem Essienem.

Dzięki zwycięstwo zawodnicy The Blues umocnili się na pozycji lidera. W sobotę Manchester United bezbramkowo zremisował na wyjeździe z Sunderlandem i spadł na trzecią pozycję. Wyprzedził go najbliższy rywal Lecha Poznań w Lidze Europejskiej (21 października w Anglii) - Manchester City, który w niedzielę wygrał u siebie 2:1 z Newcastle. Gole dla City zdobyli Argentyńczyk Carlos Tevez w 18. minucie z rzutu karnego oraz Adam Johnson w 72. Bramkę dla pokonanych w 24. minucie uzyskał Argentyńczyk Jonas Gutierrez.

Swoich kibiców nadal zawodzi Liverpool, który w niedzielę przegrał 1:2 z Blackpool. Zawodnicy The Reds zapłacili za fatalną pierwszą połowę meczu, kiedy stracili obydwie bramki (Charlie Adam w 29. minucie z karnego i Luke Varney - 45.). Osiem minut po przerwie Sotirios Kyrgiakos zdobył honorową bramkę, ale piłkarzom Liverpoolu nie udało się doprowadzić nawet do remisu. Po tym spotkaniu po raz pierwszy od 1964 roku klub znalazł się w strefie spadkowej.