"Nie zgadzamy się z taką decyzją i na pewno się od niej odwołamy. Czas mamy do poniedziałku" - przyznał szef serbskiej federacji Tomislav Karadzic.
Bałkańska drużyna ponadto musi rozegrać jedno spotkanie w roli gospodarza bez udziału publiczności. Poza tym, jeśli problemy z kibicami powtórzą się, Serbowie rozegrają przy pustych trybunach również kolejny mecz. Serbska federacja musi zapłacić również 120 tysięcy euro grzywny, a włoska - 100 tys.
"Wszystko mogło skończyć się znacznie gorzej" - zatytułowała informację gazeta "Press", a "Blic" ocenił, że UEFA była łaskawa. "Dostaliśmy ostatnią szansę" - napisał największy dziennik w kraju.
W wyniku awantur wywołanych przez serbskich pseudokibiców, którzy zarzucili boisko racami i świecami dymnymi, nie udało się rozegrać meczu w Genui. Decyzję o jego przerwaniu po siedmiu minutach podjęli wspólnie sędziowie i delegat UEFA. Już przed meczem przybysze z Bałkanów starli się z policją, co spowodowało opóźnienie rozpoczęcia gry o 40 minut.