Podopieczni Alexa Fergusona przez większość spotkania grali bardzo niemrawo. Wykorzystali to gospodarze, kiedy w 72. minucie w polu karnym został sfaulowany Ashley Young i sam wykorzystał "jedenastkę". Cztery minuty później ten sam piłkarz wyprowadził szybki kontratak i wynik na 2:0 dla Aston Villi podwyższył Marc Albrighton.

Reklama

Kiedy podopieczni Gerarda Houlliera myślami byli już przy świętowaniu zwycięstwa, do głosu doszedł Manchester United. W 81. minucie strzałem z linii pola karnego, bramkarza Aston Villi pokonał Federico Macheda, a pięć minut przed końcem spotkania, gola na wagę remisu zdobył strzałem głową Nemanja Vidić.

Tym samym Manchester United może stracić drugie miejsce w tabeli, ponieważ Arsenal, który ma na koncie o dwa punkty mniej, w niedzielę gra z Evertonem.

Liverpool z kolei dosyć niespodziewanie przegrał na wyjeździe 0:2 ze Stoke City, który przed tą kolejką zajmował 18. pozycję. Goście z kolei, po wykupieniu klubu przez amerykańską firmę New England Sports Ventures (NESV) wygrali wcześniej trzy mecze z rzędu (przegrali jedynie derby miasta z Evertonem 0:2 dwa dni po przeprowadzeniu transakcji). W sobotę zabrakło jednak woli walki ze strony podopiecznych Roya Hodgsona.

Bramki dla gospodarzy zdobyli Ricardo Fuller w 56. minucie, oraz Kenwyne Jones w samej końcówce spotkania. Po kiepskiej postawie w sobotnim meczu The Reds zajmują dopiero 11. miejsce w tabeli.

Natomiast piłkarze Manchesteru City, rywale Lecha Poznań w Lidze Europejskiej, zremisowali u siebie z Birmingham City 0:0. "The Citizens" utrzymali czwarte miejsce w tabeli, ale ich przewaga nad Tottenhamem i Boltonem (oba zespoły wygrały w tej kolejce Premier League) zmalała do trzech punktów. Sobotni rywal Manchesteru City - Birmingham - zajmuje 17. lokatę.

W zespole Roberto Manciniego całe spotkanie rozegrali reprezentanci Wybrzeża Kości Słoniowej - bracia Kolo i Yaya Toure, którzy zostali powołani na towarzyski mecz z Polską w Poznaniu (17 listopada).