"Nie ma lepszego obrońcy w Polsce od Arboledy, a co ważne, on za selekcjonerem Franciszkiem Smudą wskoczyłby w ogień. Z kolei Perquis, który regularnie występuje w lidze francuskiej, też chce grać w polskiej kadrze, uczy się języka. Oby jak najwcześniej zaczęli występować razem w naszej reprezentacji, poznawać się i dopasowywać, bo środek defensywy to ważna pozycja" - powiedział PAP Bąk w Quinta do Lago, gdzie przebywa zespół Franciszka Smudy. 96-krotny reprezentant Polski do Portugalii przyjechał prywatnie.
W prowincji Algarve Polacy przygotowują się do meczów towarzyskich z Mołdawią (6 lutego) i Norwegią (9 lutego). W kadrze Smudy jeszcze nie ma Arboledy i Perquisa, ale szkoleniowiec liczy, że w najbliższej przyszłości będzie mógł z nich skorzystać. Podobnie, jak z obecnie kontuzjowanego Sebastiana Boenischa, który uczył się grać w piłkę w Niemczech.
"Kolor skóry czy pochodzenie nie grają roli, o tym wiedzą w sztabach reprezentacji Francji czy Niemiec. My też powinniśmy się cieszyć, że tacy zawodnicy, jak wspomniani Arboleda i Perquis, chcą dla nas grać. Na razie jest lekki problem z defensywą, bo piłkarze nie grają regularnie w kadrze, ciągle ktoś inny jest powoływany, ale to dlatego, że trener szuka optymalnego rozwiązania.
- Generalnie problemem jest brak Polaków w mocnych klubach zagranicznych. Przed laty na Zachodzie grałem ja, Tomkowie: Wałdoch, Hajto, Kłos. Byliśmy liczącymi się postaciami w swoich klubach. Teraz trochę tego brakuje, choć Kamil Glik pokazał się z dobrej strony w jednym meczu ligi włoskiej. Teraz zobaczymy, czy tamtejsi trenerzy +wyduszą+ z niego więcej, czy będzie otrzymywał kolejne szanse i się rozwinie, czy jednak za jakiś czas wróci do Polski. Poza nim mamy trzech graczy w Dortmundzie oraz Ireneusza Jelenia i Ludovica Obraniaka we Francji" - podkreślił Bąk.
Były stoper Racingu Lens i Olympique Lyonu był z kadrą, także prywatnie, podczas grudniowego obozu w Turcji. "Nie chcę aby były takie podteksty, że przyjeżdżam oglądać kadrę z myślą o pracy w niej. Chcę popatrzeć na reprezentację z boku, już nie jako piłkarz, tylko ktoś całkiem z zewnątrz. Jest w niej Jacek Zieliński, fachowiec w sprawach defensywy, a ja może kiedyś będę gdzieś, w jakimś klubie, asystentem. Ale z pewnością nie teraz. Niewiele ponad pół roku temu zakończyłem karierę i dałem sobie rok na rozejrzenie się, co dalej. Prawdopodobnie będzie to jakiś biznes w kraju".
Bąk nie ukrywał zdziwienia obecnością zaledwie 15 zawodników w kadrze na spotkanie z Norwegią. "Sytuacja jest niepoważna, bo wcześniej jeździło po 20-22 graczy i niektórzy nie mieli miejsca nawet na ławce rezerwowych. Dziwna sytuacja, bowiem dla Polonii Warszawa to promocja, jeśli jej zawodnicy są w reprezentacji. Później łatwiej sprzedać takiego piłkarza do klubu zagranicznego. I nie można mówić o jakimś meczu, że jest mnie ważny. W drużynie narodowej wszystkie są ważne, wszystkie organizowane są po to, aby młodzi gracze mieli szansę pokazania się, występu w mistrzostwach Europy i później osiągnięcia rozpoznawalności w Europie. Celem dla nich powinien być wyjazd na Zachód Europy" - dodał 38-latek.
Czterej piłkarze Polonii Warszawa zostali wyłączeni z kadry, ponieważ według trenera Smudy mieli zbyt późno przyjechać na zgrupowanie z Hiszpanii, gdzie przebywają z warszawskim zespołem.