Nic nie zapowiadało nieszczęścia na ostatnich zajęciach przed pierwszym w tym roku towarzyskim spotkaniem. Po rozgrzewce prowadzonej przez jednego z asystentów selekcjonera - Jacka Zielińskiego, kadrowicze podzieleni na dwa zespoły rywalizowali na połowie boiska. W pewnym momencie piłka uderzona przez Dawida Plizgę (Zagłębie Lubin) niefortunnie trafiła w "luźną" stopę Bandrowskiego, a defensywny pomocnik mistrza Polski z grymasem na twarzy upadł na murawę.

Reklama

"Skręcenie lewego kolana i pobocznego więzadła przyśrodkowego" - taką diagnozę już po chwili postawił lekarz kadry Mariusz Urban, który wraz z masażystą Gregorem Zieleznikiem pomagał zawodnikowi opuścić murawę. Bandrowski nie był w stanie samodzielnie dojść do autobusu i nie wystąpi w niedzielnym meczu z Mołdawią. Prawdopodobnie jego miejsce w środku pola zajmie Cezary Wilk (Wisła Kraków).

"Zaraz przeprowadzimy badanie usg i będziemy wiedzieli dokładnie, co się stało" - dodał Urban. "Być może to nawet naderwanie. Wcześniej miałem taki uraz w prawej nodze" - mówił zmartwiony 26-latek, mający za sobą występy w Bundeslidze (Energie Cottbus).

"Jesień minionego roku miał straconą z powodu problemów zdrowotnych, ale od początku okresu przygotowawczego normalnie trenował z Lechem. A teraz taki pech" - przyznał szef banku informacji biało-czerwonych Hubert Małowiejski.

Absencja Bandrowskiego oznacza, że w niedzielę Smuda będzie miał do dyspozycji tylko 14 graczy, w tym dwóch bramkarzy. Na ławce rezerwowych prawdopodobnie zasiądą jedynie Sebastian Małkowski, Jakub Rzeźniczak i Plizga.

Reklama