Sowita pensja za rządzenie PZPN co miesiąc powoduje szeroki uśmiech na twarzy Laty, jednak prawdziwe kokosy zarobi po przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Po tym turnieju Lato może zostać największym krezusem w historii polskiej piłki.
Prezesowi PZPN niestraszne są nawet gwałtowne wahania na rynku walut czy kryzys ekonomiczny. Odkąd zarząd futbolowej centrali podniósł mu miesięczne wynagrodzenie do 50 tysięcy złotych, stało się jasne, że kilkuletnia prezesura Laty w PZPN ustawi na następne kilka pokoleń rodzinę byłego reprezentanta Polski.
Obrotny działacz nie poprzestał jednak na szefowaniu związkiem i już jakiś czas temu zapewnił sobie dodatkowe źródło dochodu w spółce Euro 2012 - Polska. Kolejny stołek daje mu około 120 tysięcy złotych miesięcznie, przez co nawet najlepiej opłacani gwiazdorzy polskiej ekstraklasy spoglądają w kierunku Laty zazdrosnym wzrokiem.
Nic dziwnego, że z twarzy przedsiębiorczego prezesa rzadko znika szeroki uśmiech. Również na piątkowej konferencji dotyczącej klasyfikacji fair play w I i II lidze Lato tryskał humorem. Wtajemniczeni twierdzą, że to wcale nie dzięki ostatniej wygranej reprezentacji z Argentyną, ale zbliżającym się wielkimi krokami mistrzostwom Europy.
Turniej Euro 2012, bez względu na wyniki biało-czerwonych, będzie dla prezesa PZPN prawdziwą gratką. Znani z szafowania kasą szefowie UEFA mogą uhonorować go jednorazową premią dla szefa federacji w kraju organizującym turniej. Według „Polska The Times" w ten oto sposób na konto Laty wpadnie potężna suma 500 tysięcy euro (2 miliony złotych). To minimum, bo jeśli Euro okaże się organizacyjnym sukcesem, związkowy boss może wzbogacić się nawet na milion euro - czyli 4 mln zł!
Oznacz to, że Lato za cztery lata przyjemnej pracy w PZPN może zarobić ok. 8 milionów złotych. Nawet będącą w opłakanym stanie polską piłką opłaca się rządzić!