Po objęciu reprezentacji kontaktował się z pan z Franciszkiem Smudą?
Odbyliśmy bardzo sympatyczną rozmowę. Smuda udzielił mi wsparcia, powiedział na co dziś zwróciłby uwagę. Zadeklarował, że będzie kibicował mi i reprezentacji.

Reklama

A nie mówił: Waldek, w coś ty się wpakował?
Nie, choć podkreślał różnice między pracą w klubie i reprezentacji. Otrzymałem wiele cennych uwag od człowieka, który spędził z tą drużyną dwa i pół roku.

Żona też nie odradzała pracy z kadrą?
Rodzina nie zastanawiała się, jak będzie teraz wyglądało nasze życie. Bliscy wspierają mnie od chwili, kiedy okazało się, że mogę objąć to stanowisko.

Jak bardzo zmieniło się pana życie, odkąd został pan selekcjonerem?
Zmieniła się specyfika pracy. Do tej pory wszystko odbywało się systematycznie, miałem codzienne zajęcia z piłkarzami. Teraz mnóstwo spraw odbywa się w teorii, skupiam się na tym, aby podczas zgrupowania nie zaniedbać ani sekundy z tego krótkiego czasu.

Reklama

Czuje pan stres przed debiutem?
Bardziej niecierpliwość, bo od nominacji trochę czasu już minęło, a ja nadal nie mogłem jeszcze spokojnie potrenować z zespołem. Brakuje nam czasu, zgrupowanie do meczu z Estonią potrwa tylko dwa dni, z czego jeden poświęcimy na odnowę biologiczną i odnowę. Przydałyby się choćby dodatkowe 24 godziny do pracy.

Reprezentacji Polski nie potrzeba dziś rewolucji?
Nie widzę takiej potrzeby.

Na czym opiera pan wiarę w awans na mundial w Brazylii, skoro niemal ci sami piłkarze dopiero co nie wyszli ze słabej grupy na mistrzostwach Europy?
To pańska opinia, że grupa była słaba. Ale zapytam inaczej - ilu piłkarzy zdaniem ekspertów i nawet pana zostało pominiętych przy powołaniach? To bardzo szeroka grupa?

Reklama

Nie.
I to najlepsza odpowiedź. W piłce nożnej wszystko zmienia się cyklami. Z sezonu na sezon, czasem nawet z miesiąca na miesiąc. Wierzę, że po tym, co nam nie wyszło, w kolejnych meczach zaprezentujemy się lepiej.

Trzy jesienne mecze będą decydujące w walce o awans?
Na pewno będą istotne. Powinniśmy rozpocząć od dobrego wyniku z Czarnogórą, zapunktować także w spotkaniach z Mołdawią i Anglią, żebyśmy nie musieli nikogo gonić, a różnice w tabeli były minimalne. Chciałbym, abyśmy do końca walczyli o awans. Kwalifikacja z pierwszego miejsca byłaby wyjątkowa, ale baraże także są sposobem na awans. Gdyby zorganizować dziś audiotele, mało kto dałby nam większe szanse niż Czarnogórze.

Boi się pan trudnych charakterów w szatni? Zawodników takich jak Boruc, Peszko czy Małecki?
Nigdy nie czułem strachu przed takimi piłkarzami. Myślę, że na swój sposób dodają drużynie kolorytu, ale muszą też zrozumieć i zaakceptować zasady, których trzyma się cała drużyna. To ja jestem szefem, który za wszystko odpowiada.

Piłkarze, którzy nie mogą znaleźć nowych klubów, jak Dudka, Boenisch, Jeleń czy Boruc mogą liczyć na powołania?
Nie. Przyczyna jest prosta - gdzie miałbym wysłać te powołania? Poza tym, nie można zbudować formy trenując indywidualnie. Bez treningów, regularnych meczów nie sposób przygotować się do gry na poziomie ligowym, nie wspominając nawet o reprezentacji.

Czyli rezerwowi w swoich klubach też powinni zapomnieć o kadrze?
Tutaj decyzja będzie bardziej złożona. Jeśli ktoś ma w klubie silną konkurencję na swojej pozycji, jest zmiennikiem bardzo dobrego piłkarza i z tego powodu nie rozegrał na przykład kilku spotkań, to jeszcze nie powód, żeby go skreślać.

Kto wybierze nowego kapitana kadry?
Chcę mieć w tej sprawie decydujące zdanie. Ta kwestia może wyjaśnić się przed meczem z Estonią, ale nie wykluczam, że wybór zapadnie dopiero po nim.

Robert Lewandowski stwierdził, że piłkarze pomogą panu zaaklimatyzować się w kadrze. Taka pomoc naprawdę jest panu potrzebna?
Robertowi być może chodziło o to, że znalazłem się w nowej sytuacji. Ale to kwestia dnia, góra dwóch i wszystko będzie wyglądało tak jak powinno.

W meczu z Estonią reprezentacja zagra ustawieniem dwoma napastnikami czy znowu usłyszymy, że Lewandowski był z przodu osamotniony?
Nie wykluczam takiej próby. Zastanawiam się, czy nie dać Robertowi wsparcia w postaci drugiego napastnika. Ustawienie będzie zależało też od rywala, ale chciałbym mieć w zanadrzu dwa warianty gry, także z dwójką zawodników z przodu. W Tallinie istotna będzie dla mnie gra, bo to sygnał, gdzie szukać rozwiązań i nad czym pracować.

Żałuje pan, że Marek Zub i Jerzy Dudek nie pomogą panu w budowie tego zespołu?
Kwestia zatrudnienia w kadrze Marka została zupełnie bez przyczyny rozdmuchana. Tak się złożyło, że 3-4 dni po ogłoszeniu składu sztabu usłyszałem o konkretnej propozycji z Żalgirisu Wilno. Proszę pamiętać, że w moim zespole miał być tylko szkoleniowcem współpracującym na czas zgrupowań. Trudno więc dziwić mu się, że wolał podjąć pracę jako samodzielny trener. Oczywiście dobrze byłoby mieć go ze sobą, ale nie mogę stawać na przeszkodzie jego rozwoju zawodowego. Nie wykluczam, że po pierwszym meczu zatrudnię kogoś w jego miejsce, a do tematu Jerzego Dudka wrócę dopiero po spotkaniu z Estonią.

Będzie Pan rozmawiał z zawodnikami o Euro 2012?
Nie na forum drużyny, może podczas indywidualnych spotkań z zawodnikami. W życiu nieraz się przegrywa, ważniejsze, żeby podnieść się po porażce i dążyć do zwycięstwa. Euro minęło, nie można już do niego wracać. Wierzę w to co, robię i ludzi, z którymi pracuję. Pokażmy więc, że jesteśmy lepsi niż nasza gra podczas mistrzostw.

>>>Czytaj także: Będziemy ratować się farbowanymi lisami