We Francji się zagotowało. Wszyscy chcą, żeby Michel Platini został następcą Szwajcara. Minister sportu Patrick Kanner uważa, że to mądra decyzja. Szef Francuskiego Związku Piłki Nożnej Noel Le Graet broni tego, że głosował na Blattera mówiąc, że Szwajcar nie był takim „największym złem”.

Reklama

Myśli o przeszłości mieszają się z całkowitym zaskoczeniem decyzją Blattera. Jego dawna prawa ręka - też Francuz Jerome Champagne, nie może ukryć zaskoczenia. Przyznaje, że jest w szoku wywołanym gwałtownością tego oświadczenia, tego co się stało. Jego zdaniem, to bardzo odważne posunięcie wynikające z jego przywiązania Blattera do FIFA. Champagne podkreśla, że Szwajcar chciał wprowadzać reformy.

Nieco inny punkt widzenia na sprawę ma większość komentatorów i polityków. Rama Yade, była minister sportu w czasach prezydentury Nicolasa Sarkozy’ego, czarnoskóra piękność o wzroście siatkarki jest zdania, że Blatter ustąpił, bo znalazł się w ślepej uliczce i nie miał innego wyjścia. Podobnego zdania, mimo kilku głosów za Szwajcarem jest dzisiaj większość sportowej i politycznej Francji. Jej zdaniem Blatter, szczwany lis, wolał sam ustąpić, niż gdyby zaciskające się wokół niego amerykańsko-szwajcarskie lasso prawnicze do tego by go zmusiło. Godniej jest zrobić to samemu, niż gdyby to sąd zrzucił go z tronu.

Sepp Blatter zrezygnował ze stanowiska prezydenta FIFA cztery dni po tym, jak został wybrany na piątą kadencję. Blatter uzasadnił swoją rezygnację tym, że choć ponownie wygrał wybory, to nie czuje poparcia całego piłkarskiego środowiska. Jego dymisja ma związek z aferą korupcyjną, w którą zamieszani są wysocy rangą działacze federacji.

Reklama